Wiem że może to trochę odgrzewany kotlet ale co mi szkodzi
Wprowadzenie
Po powrocie z Islandii tak jak przypuszczam zdecydowana większość z uczestników wziąłem się za oglądanie i obrabianie zdjęć które wykonałem podczas naszej marcowej wyprawy. Oczywiście część materiału była kompletnie do niczego, duża część do znacznej korekty, a pozostała (zdecydowanie najmniejsza) jako plik prosto z aparatu była w mojej ocenie dobra lub co najmniej znośna. Po niekrótkim ślęczeniu nad materiałem otrzymałem efekt finalny z którego byłem naprawdę zadowolony. Majestatyczne zorze, piękne gejzery, potężne wodospady i ogromne lodowce stanowiły pamiątkę która przypominała mi tamte chwile. Oczywiście pokazując zdjęcia większość osób oglądających była pod wrażeniem uchwyconej natury, a ja byłem zadowolony że efekty pracy się podobają…. Do czasu…
Oglądając zdjęcia któryś tam raz zdałem sobie sprawę że są one za bardzo pocztówkowe, że to już było, że to już widziałem choćby w internecie. I rzeczywiście większość tematów, kadrów gdzieś się pojawiała i choć były one nieco inne (czasem perfekcyjne, czasem słabsze) to były bardzo podobne. Nie mam aspiracji aby nazywać siebie fotografem, ale skoro już robię zdjęcia chciałbym żeby moje kadry były nieco inne niż zdjęcia które już widziałem. Po chwilach zniesmaczenia postanowiłem przyjrzeć się jeszcze raz zebranemu materiałowi i ku mojemu zdziwieniu, wykonałem wiele zdjęć których nie mogłem uznać za typowo pocztówkowe, a te które często uznałem za nieudane po odpowiednim skadrowaniu przedstawiały inną wartość. Stąd też narodził się w mojej głowie pomysł pokazania Islandii w trochę inny, mniej konwencjonalny sposób. Zdaję sobie sprawę że taka, a nie inna estetyka może mało komu przypaść do gustu, ale właśnie tak sobie to ułożyłem w głowie, a przyświecający mi od początku minimalizm był tematem przewodnim. Taka też była obróbka – minimalistyczna. Kadrowanie, konwersja b&w, oraz suwaki jasność i kontrast, dużo kontrastu. Część kadrów z minimalizmem ma niewiele wspólnego, ale ogólnie pasowały mi do koncepcji więc tu się znajdą. Układanie w formę, zachowywanie symetrii, a często jej celowe łamanie dało mi dużo zabawy i chyba o to powinno chodzić w każdej pracy. Traktuję to jako eksperyment. I jak w każdym eksperymencie liczę się z tym że coś mogło pójść nie tak…..