Polska chce mieć własną flotyllę satelitówW ostatnich dwóch latach wysłaliśmy w kosmos dwa satelity - studenckiego PW-Sat-a i naukowego Lema. Trzeci, Heweliusz, już czeka w blokach startowych, zaś czwarty, PW-Sat2, jest w budowie. W planach jest też duży narodowy satelita obserwacyjny, który wspomógłby m.in. zarządzanie kryzysowe.
Kosmos to dziedzina strategiczna. Pokazanie, że potrafimy wysłać tam własne urządzenia, jest ważkim argumentem w dyskusji nad tym, czy jesteśmy w stanie jako państwo sięgnąć do najwyższej półki technologicznej wymagającej sporych nakładów, doświadczonych ludzi i infrastruktury - powiedział "Wyborczej" prof. Marek Banaszkiewicz, dyrektor Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk (CBK PAN).
Ta instytucja stoi za budową wszystkich czterech polskich satelitów. - To, co wysyłamy teraz w kosmos, decyduje o naszym przyszłym udziale m.in. w prestiżowych kosmicznych badaniach naukowych i w bardzo dochodowych programach satelitarnej obserwacji Ziemi - twierdzi prof. Banaszkiewicz.
- Satelity umożliwiają dostęp do danych, które mają wpływ na wiele dziedzin, takich jak bezpieczeństwo państwa, zarządzanie kryzysowe czy różne zastosowania związane z teledetekcją. Nie mając własnych satelitów, musimy płacić za pozyskanie tych danych od zewnętrznych operatorów - dodaje Michał Moroz z firmy Kosmonauta.net.
Z czym do gwiazd?
CBK od lat buduje instrumenty badawcze, które biorą udział w misjach kosmicznych NASA i ESA (Europejskiej Agencji Kosmicznej, do której Polska przystąpiła w 2012 r.). W przestrzeń poleciało ponad 70 polskich przyrządów, które krążą obecnie po orbitach Marsa i Ziemi, badają marsjańską glebę wraz z łazikiem Curiosity czy lecą ku komecie. Jednak własny satelita to zupełnie inna sprawa. Polska przygoda na tym gruncie dopiero się rozpoczęła.
Pierwszego polskiego satelitę wysłali na orbitę członkowie Studenckiego Koła Astronautycznego z Politechniki Warszawskiej (PW), którzy pracowali nad nim od 2004 roku pod okiem inżynierów z CBK PAN. Satelita nosił nazwę PW-Sat i został wystrzelony z kosmodromu w Gujanie Francuskiej 12 lutego 2012 roku. Było to niewielkie urządzenie, tzw. nanosatelita, w kształcie sześcianu o boku długości 10 cm i wadze 1 kg. Należał do stajni CubeSatów, czyli urządzeń budowanych ze standardowych, dostępnych na rynku części, które wykorzystywane są przez uniwersytety na całym świecie. PW-Sat zbudowany został w ramach programu edukacyjnego ESA, a jego misja miała być krótka i treściwa: po znalezieniu się na orbicie miał rozłożyć anteny komunikacyjne i rozwinąć metrowy "ogon" z eksperymentalnymi fotoogniwami.
- Naszym celem było przetestowanie systemu deorbitacji, czyli usuwania niepotrzebnych satelitów. Nie udało nam się jednak przeprowadzić manewru rozłożenia w kosmosie ogona, który przez zwiększenie powierzchni satelity przyspiesza zejście z orbity - powiedział "Wyborczej" Maciej Urbanowicz, koordynator projektu PW-Sat. - Prawdopodobnie zawiódł system łączności, co uniemożliwiło nam przejęcie pełnej kontroli nad wszystkimi podsystemami.
Na problemy z łącznością nałożyły się też te z niedoborem energii. Kiedy satelita przelatywał nad Polską i łączył się z bazą naziemną, znajdował się w cieniu i nie mógł korzystać z paneli słonecznych, czerpał więc energię z baterii pokładowych. W efekcie przestał reagować na komendy.
W tym samym czasie, kiedy studenci z Politechniki Warszawskiej pracowali nad PW-Satem, w CBK PAN inżynierowie budowali dwa własne urządzenia - bliźniacze satelity Lem i Heweliusz. I to Lem jako pierwszy polski satelita miał polecieć w kosmos, a Heweliusza zamierzano tam umieścić do połowy 2013 roku. Tylko że rakiety nośne to kapryśne urządzenia. Lem wskutek różnych komplikacji poleciał w kosmos z rosyjskiego kosmodromu Jasny/Dombarowski dopiero 21 listopada 2013 roku. I ponieważ miał być pierwszy, nazwano go "pierwszym polskim satelitą naukowym". Heweliusz miał wznieść się 29 grudnia 2013 roku wraz z dotychczas bezawaryjną chińską rakietą Chang Zheng 4B, która, jak na złość, właśnie zaliczyła pierwszą awarię, wynosząc brazylijskiego satelitę na Antarktydę zamiast na orbitę. Więc Heweliusz musi poczekać na start jeszcze do maja - do czasu, aż Chińczycy zbadają, co zawiodło w rakiecie.
Budowa Lema i Heweliusza została sfinansowana dzięki największemu w Polsce grantowi badawczemu w dziedzinie astronomii i badań kosmicznych, który wyniósł 14,2 mln zł. Oba satelity wraz z maszynami zbudowanymi w Austrii i Kanadzie wchodzą w skład zespołu sześciu nanosatelitów BRITE (BRIght Target Explorer Constellation). Program ten został wymyślony i opracowany przez mieszkającego w Kanadzie polskiego astronoma prof. Sławomira Rucińskiego z Uniwersytetu w Toronto.
Najmniejszy teleskop
- Lem to pierwszy polski satelita naukowy, bo jako pierwszy bierze udział w programie badawczym. Dotyczy on zmian jasności najjaśniejszych gwiazd - powiedział "Wyborczej" dr Kamil Złoczewski z Planetarium Niebo Kopernika. Dodał, że informacje dotyczące np. konwekcji zachodzącej we wnętrzu najbardziej masywnych gwiazd mogą pomóc naukowcom m.in. usprawnić istniejące już modele fizyczne tych obiektów. - Dane te są analizowane przez naukowców z Centrum Astronomicznego PAN. Program naukowy przewiduje dwa lata działalności urządzenia.
Satelity BRITE mają kształt sześcianu o boku 20 cm i masie 7 kg. Docelowo ma ich być aż sześć, by możliwa była ciągła obserwacja wybranych gwiazd, bez względu na to, po której stronie Ziemi maszyny się znajdują. Wyposażone są w najmniejsze na świecie, kilkucentymetrowe teleskopy, czujniki położenia gwiazd, żyroskopy, system łączności i kamery. Z wierzchu pokryte są panelami słonecznymi. Dane przez nie zebrane są przekazywane do stacji naziemnych w Polsce, Kanadzie i Austrii.
Studenci Politechniki Warszawskiej też nie zasypiają gruszek w popiele i już pracują nad kolejnym satelitą, któremu nadano nazwę PW-Sat2. Ma mieć wagę około 2 kg i wymiary 10 x 10 x 20 cm, będzie więc dwukrotnie większy niż poprzednik. Ma się znaleźć na orbicie przed końcem 2015 roku i wykonać pierwsze polskie zdjęcia Ziemi z kosmosu. Przetestuje zrodzone na PW wynalazki, takie jak czujnik położenia względem Słońca czy system otwierania paneli słonecznych.
http://wyborcza.pl/1,75476,15477020,Pol ... litow.html