Deszcz meteorów w Chinach
Data: 21 lutego 1490
Niektórzy czytelnicy znają z pewnością anegdotę o tym, jak to uczeni z francuskiej Akademii Nauk, którym francuscy chłopi donieśli o widzianym przez nich spadku kamieni z nieba, kategorycznie stwierdzili, że nie będą się zajmować się tak bzdurną sprawą, ponieważ doskonale wiadomo, że w niebie żadnych kamieni nie ma.
Dziś jednak z całą pewnością wiadomo o tym, że w niebie kamieni jest całkiem sporo – i że niektóre z nich mają naprawdę pokaźne rozmiary. Wiadomo też doskonale, że kamienie takie niekiedy z nieba spadają – i mogą wyrządzić naprawdę dużo szkody.
Co tu dużo mówić – wizje katastrofy spowodowanej uderzeniem w Ziemię ciała z Kosmosu są w masowej kulturze tak powszechne, że trudno przypuszczać, by czytelnicy tego artykułu nigdy się z nimi nie zetknęli. I co więcej – takie katastrofy zdarzały się naprawdę.
Gwałtowny koniec mezozoiku
Najsłynniejsza z takich katastrof miała miejsce ok. 65 milionów lat temu. W obecny półwysep Jukatan w Meksyku uderzyła wówczas lecąca z prędkością co najmniej kilkunastu kilometrów na sekundę asteroida o średnicy ok. 10 kilometrów. Skały w miejscu uderzenia i sam obiekt zamieniły się w plazmę o temperaturze być może nawet 100 000 stopni Celsjusza. Eksplozja o sile 10 000 razy większej od tej, jaką wywołałby jednoczesny wybuch wszystkich bomb atomowych i wodorowych zgromadzonych w arsenałach nuklearnych USA i ZSRR w szczytowym okresie tzw. zimnej wojny w ciągu kilku sekund wyrwała w Ziemi krater o średnicy 100 km i głębokości (przejściowo) 40 km. W powietrze wyrzuconych zostało co najmniej 90 000 kilometrów sześciennych materii – stukrotnie więcej, niż wynosiła masa samej asteroidy. Zmiatająca wszystko na swojej drodze fala uderzeniowa rozeszła się na wszystkie strony z początkową prędkością kilku kilometrów na sekundę, a sięgająca w kosmos kula ognista wydzielała tak olbrzymią ilość ciepła, że drzewa i cała roślinność w promieniu co najmniej 1200 kilometrów od miejsca uderzenia asteroidy natychmiast stanęły w płomieniach. Wyrzucone z krateru masy skalne spadły w odległości setek i tysięcy kilometrów, tworząc blisko krateru warstwę nawet kilkusetmetrowej grubości. Znaczna część odłamków wyleciała poza atmosferę, niektóre z nich – rozpędzone do prędkości powyżej 11,19 km/s (II prędkości kosmicznej) na zawsze opuściły pole grawitacyjne Ziemi.
Skutki katastrofy były straszliwe. 75% żyjących wówczas gatunków wyginęło kompletnie. Najsłynniejszymi ofiarami kataklizmu były oczywiście dinozaury, z których (nie licząc bardzo szczególnej grupy małych dinozaurów, jakimi w istocie są ptaki) nie przetrwał ani jeden.
Ciemno, zimno
Według zaproponowanej w 1978 r. przez Louisa i Waltera Alvarezów teorii o wielkim impakcie pod koniec okresu kredowego zasadniczą przyczyną wymierania organizmów miało być odcięcie dopływu promieni słonecznych przez gigantyczną ilość pyłu, jaka została wyrzucona do atmosfery wskutek uderzenia i eksplozji asteroidy. Według tej teorii „poimpaktowa noc” spowodowała zahamowanie procesu fotosyntezy i wyginięcie najpierw roślin, później żywiących się nimi dinozaurów roślinożernych, a w końcu żywiących się tymi pierwszymi dinozaurów drapieżnych.
(Prawie) wszystko się spaliło
Nowsze badania wskazują jednak na to, że dinozaury mogły wyginąć znacznie szybciej, niż wydawało się to Alvarezom. Zdaniem Douga Robertsona, geologa z Uniwersytetu Stanu Colorado, powracające na Ziemię z przestrzeni kosmicznej masy wyrzuconych przez impakt odłamków wytworzyły w atmosferze taką ilość ciepła, że niebo dosłownie stało się czerwone, a wszystkie zwierzęta spaliły się w ciągu dwóch godzin – chyba, że były schowane odpowiednio głęboko pod wodą lub ukryte w głębokich norach lub jaskiniach. Dinozaury były stanowczo zbyt duże, by zmieścić się w byle dziurach – i dlatego zginęły. Małe wówczas ssaki, a także ptaki mogły to zrobić – i dlatego, generalnie rzecz biorąc, przetrwały.
Późniejsze katastrofy
Potężne - choć nie tak wielkie, jak ta pod koniec okresu kredowego - katastrofy wywołane spadkiem obiektów z kosmosu miały miejsce także po zagładzie dinozaurów. Jedna z nich wydarzyła się całkiem niedaleko Polski. Ok. 14 i pół miliona lat temu w miejsce, gdzie obecnie znajduje się bawarskie miasteczko Nördlingen, uderzyła asteroida o średnicy ok. 1,5 kilometra. Eksplozja o sile równej wybuchowi 1,8 miliona bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę wyrwała krater o średnicy ok. 25 kilometrów – znany dziś jako Nördlinger Ries.
Niewykluczone jest również, że podobne katastrofy miały miejsce w czasach znacznie nam bliższych. Ostatnio (w sierpniu 2007 r.) naukowcy w Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara wysunęli tezę, że prawie 13 000 lat temu nad Ameryką Północną eksplodowała kometa o średnicy co najmniej 4 kilometrów. Skutkiem tego zdarzenia – które zapewne przypominało nieco upadek słynnego Meteoru Tunguskiego – tyle, że w nieporównywalnie większej skali – były olbrzymie pożary lasów, wyginięcie wielkich zwierząt – w tym mamutów i wywołane wyrzuceniem do atmosfery olbrzymich ilości pyłu tysiącletnie gwałtowne ochłodzenie klimatu, który dopiero co zaczął się ocieplać po długim okresie zlodowacenia.
Nikt nie zginął od uderzenia meteoru?
Te wszystkie kataklizmy zdarzyły się jednak w czasach nader odległych – tak w każdym razie odległych, że nie obejmuje ich ludzka pamięć. Dlatego też zagrożenie zagładą z Kosmosu dla większości ludzi wydaje się czymś kompletnie abstrakcyjnym. I choć wielu ludzi wie o tym, że dinozaury wyginęły na skutek uderzenia w Ziemię asteroidy, to jednocześnie czymś bardzo powszechnym jest przekonanie, że nie jest znany ani jeden przypadek, by ktokolwiek został zabity przez meteor.
Odkrycie chińskiego astronoma
Czy rzeczywiście jednak nikt nie poniósł śmierci wskutek uderzenia ciała z kosmosu? Pracujący w obserwatorium w Pekinie chiński astronom Jin Zhu przeglądając stare chińskie kroniki dokonał zdumiewającego odkrycia. Okazało się bowiem, że w aż dziesięciu różnych książkach opisana została katastrofa, jaka w 1490 r. (według naszej rachuby czasu) nawiedziła miasto Qingyang (lub, jak kto woli, Ch’ing Yang) w prowincji Shaanxi. Jakkolwiek dokładna data owej katastrofy podawana bywała różnie, to jej miejsce i rok, w którym się one wydarzyła ustalone były wyjątkowo zgodnie. Opisy nie pozostawiały też żadnej wątpliwości co do tego, ofiarą jakiego zjawiska padli mieszkańcy Ch’ing Yang i jego okolic.
Dziesiątki tysięcy zabitych
Na miasto runął olbrzymi deszcz meteorów. Według odnalezionych przez Jina Zhu opisów„kamienie spadały z nieba, jak deszcz”. Większe z tych kamieni ważyły od dwóch do dwóch i pół kilograma, masa mniejszych mieściła się w przedziale od jednego, do półtora kilograma. Liczba ofiar tego niezwykłego kataklizmu nie jest podawana zbyt precyzyjnie, ale pewne jest, że zginęło przeszło 10 000 ludzi.
Inne wypadki spowodowane przez meteory
Czy można uznać, że opisy tego zdarzenia są jakimś wymysłem? Cokolwiek by o tym nie sądzić, opisane w chińskich kronikach zjawisko nie jest czymś nieprawdopodobnym. W dawnych kronikach – bynajmniej nie tylko chińskich – odnotowanych zostało znacznie więcej podobnych zdarzeń:
*
14 września 1511 we Włoszech roku meteor zabił jednego mnicha i jedno zwierzę.
*
W 1639 r. „wielki kamień” spadł na rynek w chińskim mieście, niszcząc tysiące domów i zabijając tysiące ludzi.
*
24 lipca 1790 r. we Francji meteor zabił rolnika i krowę.
*
5 września 1907 r. meteor zabił całą rodzinę w mieście Hsin-p'ai w prowincji Weng-li w Chinach.
*
W 1929 r. meteor zabił gościa weselnego przed ślubem w Zvezvan w ówczesnej Jugosławii.
Istnieją też przypuszczenia, że spadki ciał z Kosmosu odpowiedzialne są za znacznie większe – choć bardzo tajemnicze i mało wyjaśnione – katastrofy.
*
Zniszczenie etruskiego miasta Volsinii ok. 520 roku p.n.e.
*
Zniszczenie klasztoru w Colingiham w roku 679.
*
Uderzenie w Bałtyk i lokalne tsunami w około roku 800 n.e.
Przypuszcza się też, że słynny pożar Chicago w 1871 r. został wywołany spadkiem meteorów powstałych po wcześniejszym rozpadzie komety Bieli.
Teza do kosza
Te wszystkie wydarzenia wymagają – w miarę możności – stosownych badań i wyjaśnień. Niemniej jednak, jedna rzecz wydaje się pewna: teza, iż przypadki śmierci wskutek uderzenia meteoru po prostu nie miały miejsca nadaje się do kosza. Powtarzane w wielu publikacjach zdanie:„nie jest znany przypadek, by ktoś został zabity przez meteor” należałoby zastąpić zdaniem: „nie jest znany przypadek, by ktoś został zabity przez meteor w obecności specjalisty od meteorów i lekarza”. Tylko ci bowiem fachowcy mogliby z całkowitą pewnością stwierdzić, że dany człowiek poniósł śmierć na skutek uderzenia ciałem z Kosmosu.
Bartłomiej Kozłowski
http://kalendarium.polska.pl/wydarzenia ... ?id=289628