Teraz jest wtorek, 23 kwietnia 2024, 14:23

Strefa czasowa: UTC + 2




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku
Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: sobota, 13 czerwca 2015, 10:54 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Fizyk: niespodzianki w Wielkim Zderzaczu Hadronów? Co najmniej za rok!
Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) wznawia pracę, ale w najbliższych miesiącach fizycy nie spodziewają się przełomowych odkryć. Teraz sprawdzają, czy wszystko po modernizacji zadziała - mówi PAP fizyk dr Maciej Górski, który uczestniczy w jednym z eksperymentów.
LHC RUSZA ZE ZDWOJONĄ ENERGIĄ

Po trwającej dwa lata modernizacji Wielki Zderzacz Hadronów w Europejskim Ośrodku Badań Jądrowych CERN pod Genewą wznawia swoją pracę. Cząstki już zderzają się z docelową energią (13 TeV) - prawie dwukrotnie większą niż w poprzednim etapie. To jednak jeszcze nie znaczy, że w LHC - największym na świecie przyspieszaczu cząstek - wkrótce dojdzie do przełomowych odkryć. Dr Maciej Górski, kierownik Zakładu Wysokich Energii Narodowego Centrum Badań Jądrowych, który uczestniczy przy jednym z eksperymentów przy LHC, mówi w rozmowie z PAP: "Jeśli chodzi o odkrycia w LHC, prawdziwe niespodzianki nie powinny się pojawić wcześniej niż za rok. Trudno liczyć na to, że dziś włączymy akcelerator i jutro ogłosimy wyniki."

NAJŚWIETNIEJSZA ŚWIETLNOŚĆ NA ŚWIECIE

Wyjaśnia, że choć w LHC udało się już uzyskać oczekiwaną energię zderzeń, to inżynierowie cały czas starają się poprawić tzw. świetlność aparatury. "To parametr, który mówi, ile zderzeń na sekundę zachodzi w każdym eksperymencie. Teraz świetlność jest znacznie mniejsza, niż byśmy chcieli. A jeśli świetlność nie będzie duża, trudno mówić o możliwościach odkryć" - zaznacza Górski.

Przyznaje, że docelowa świetlność LHC ma być uzyskana za jakiś miesiąc, a to będzie dopiero początek. "Akcelerator ruszył w pierwszym etapie tak naprawdę w 2010 r., a odkrycie cząstki Higgsa ogłoszono dopiero w 2012 r." - przypomina dr Górski. Zaznacza, że trzeba zebrać nawet kilkaset, kilka tysięcy zdarzeń świadczących o występowaniu np. jakiejś nowej cząstki, żeby móc stwierdzić, że się ją odkryło. A problemem jest to, że zdarzenia te występują bardzo, bardzo rzadko. I trzeba je wyszukać wśród miliardów zdarzeń zwykłych i nieciekawych.

"Szukamy igły w stogu siana. Na razie stóg jest mały, więc igły w nim jeszcze nie ma, a nawet jak będzie, to nie jest tak, że włożymy w ten stóg rękę i od razu na tę igłę natrafimy. To dość długa procedura" - komentuje fizyk z NCBJ.

BŁYSKAWICZNE PACZKI

Pod powierzchnią ziemi w CERN znajdują się dwa ogromne pierścienie o obwodzie 27 km. W pierścienie te wpuszczane są rozpędzone paczki protonów. Na razie w pierścieniach krąży jednocześnie tylko kilka takich paczek protonów, a docelowo ma być ich aż po 2800 w jednym pierścieniu. Każda taka paczka ma długość ok. 30 cm, jest cieńsza niż włos i zawiera 100 mld protonów. Część paczek leci w jednym pierścieniu, zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a część - w drugim pierścieniu w stronę przeciwną. Pierścienie w czterech miejscach na obwodzie przecinają się i może tam dochodzić do zderzeń rozpędzonych cząstek.

"Zderzanie protonów to delikatna operacja - włosem o długości 30 cm trzeba trafić w drugi taki włos. A przecież obie paczki poruszają się prawie z prędkością światła" - opisuje dr Górski. W wyniku tych zderzeń uwalniana jest ogromna energia i mogą powstawać cząstki, których właściwie nigdzie indziej nie ma szansy zaobserwować. Poznanie natury tych cząstek daje naukowcom wgląd m.in. w to, co działo się zaraz po Wielkim Wybuchu.

CO SIĘ ZDARZY PRZY ZDERZENIU?

W miejscach, gdzie pierścienie się przecinają, prowadzone są cztery eksperymenty. Różnią się one zwłaszcza detektorami i tym, czego w zderzeniach cząstek szukają naukowcy. Eksperymenty CMS (przy nim pracuje dr Górski) i ATLAS są największe i najbardziej ogólne. Z kolei przy eksperymentach LHCb i ALICE badane są bardziej szczegółowe aspekty dotyczące natury cząstek.

W detektorach przy LHC rejestrowane są cząstki, które w zderzeniach powstają (mogą to być np. mezony K, mezony pi, protony, antyprotony, fotony, elektrony czy miony). "Po zarejestrowaniu wszystkiego, co powstaje w zdarzeniu, mamy informacje o tym, co się zdarzyło. Możemy szukać nowych, nieznanych zjawisk" - objaśnia dr Górski.

Dodaje, że w LHC rejestruje się kilkadziesiąt różnych rodzajów kolizji, do których w zderzaczu może dochodzić. Dane z eksperymentu porównuje się z wynikami symulacji opartych na przewidywaniach teoretycznych. W wyniku tego działania powstaje wykres. "Jeśli nie zdarzyło się nic nowego, wykres jest gładki. A jeśli na wykresie pojawi się maksimum - możemy powiedzieć, że zdarzyło się coś ciekawego. Wykresy potwierdzające istnienie cząstki Higgsa mają właśnie takie maksimum" - stwierdza Górski.

SYMETRIA JEST SUPER

Fizyk z NCBJ zaznacza, że badania prowadzone w LHC mają doprowadzić m.in. do dokładniejszego poznania właściwości cząstki Higgsa. Górski wyjaśnia, że istnienie tego bozonu przewidzieli w swojej publikacji 51 lat temu Peter Higgs i Francois Englert. Akurat ich propozycje udało się zweryfikować doświadczalnie. Ale jest wiele kolejnych modeli, które czekają na potwierdzenie lub obalenie.

"W szczególności są to teorie supersymetryczne, które wskazują, że każda cząstka, którą na razie znamy (np. elektron, każdy z kwarków, foton) ma cząstkę stowarzyszoną, zbliżoną do niej własnościami. Różni się od niej tylko pewnym parametrem - spinem, który - w uproszczeniu - odpowiada za to, jak ta cząstka się kręci" - mówi Górski.

RZUCIĆ ŚWIATŁO NA CIEMNĄ MATERIĘ

Jeśli teorie supersymetryczne okazałyby się prawdziwe, można byłoby np. wyjaśnić, skąd się bierze ciemna materia. "Na razie główne argumenty na istnienie ciemnej materii pochodzą z astrofizyki, z analizy zachowania się galaktyk. Badanie ich własności sugeruje, że masa galaktyk jest większa niż poznane na razie obiekty, takie jak gwiazdy czy planety" - zaznaczył. Gdyby udało się potwierdzić istnienie stabilnych cząstek stowarzyszonych z cząstkami już poznanymi, byłoby to potwierdzeniem tego, co zaobserwowali astrofizycy.

"Nie sądzę, że do tego typu odkrycia dojdzie szybciej niż za rok" - zaznacza badacz, ale przyznaje, że jest na co czekać.

PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala

lt/ mrt/ mki/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... a-rok.html

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.


Góra
 Zobacz profil  
 

 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: niedziela, 14 czerwca 2015, 09:14 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Studentka odkrywa tuby plazmy unoszące się nad powierzchnią Ziemi
Najnowsze obserwacje radiowe nareszcie potwierdziły przewidywania teorii, która liczy już sobie 60 lat! Autorka badań, która wymyśliła sposób jak tego dokonać i zbadać ziemskie pole magnetyczne w trzech wymiarach, jest studentką jednego z australijskich uniwersytetów.

Słońce stale emituje naładowane cząstki, które wraz z promieniowaniem kosmicznym spoza naszego Układu docierają do Ziemi. Kiedy cząstki zbliżają się do naszej planety ich tory lotu są zaburzane przez ziemskie pole magnetyczne. Część z nich odbija się, inne zaś są kierowane w strone biegunów magnetycznych, powodując np. spektakularne zorze polarne. Obszar, w którym ruch cząstek naładowanych i zjawiska są zdominowane przez pole magnetycznym nazywamy magnetosferą. Dzieli się ona na dolną warstwę - jonosferę i górną - plazmosferę. Niestety poza samym podziałem niewiele wiemy na ich temat.

Lepsze poznanie jonosfery jest istotne dla satelitarnych systemów nawigacji oraz dla obserwacji prowadzonych przez radioteleskopy. Cleo Loi, studentka Univeristy of Sydney, w trakcie pracy nad projektem magisterskim wpadła na pomysł, by użyć radioteleskop Murchison Widefield Array (MWA) do zbadania tego regionu.

MWA to jeden z obserwatoriów, które postawiono w ramach przygotowań do budowy przełomowego Square Kilometera Array (SKA). MWA składa się ze 128 anten rozrzuconych na obszarze o szerokości 3 kilometrów w zachodniej Australii. Loi zasugerowała, by podzielić obserwatorium na część wschodnią i zachodnią. Dzięki temu uzyskała stereoskopowe widzenie, którego zasada działania jest analogiczna do pracy ludzkich oczu. Dzięki temu, że patrzymy na dany obiekt lewym i prawym okiem, które są nieco oddalone od siebie, możemy ocenić odległość do obiektu. W klasycznych obserwacjach radiowych odległość pomiędzy zachodnią i wschodnią grupą anten jest zbyt mała dla obiektów znajdujących się na odległościach astronomicznych, ale przy obserwacjach obszarów bliskich Ziemi jest wystarczająca.

Przeprowadzone obserwacje stereoskopowe ukazały serię naprzemiennie ułożonych tub plazmy o małej i dużej gęstości. Tuby łączą jonosferę i plazmosferę układając się wzdłuż pola magnetycznego. Pomiar wysokości określił położenie tub na 600 km od powierzchni Ziemi. Zauważono również, że struktury powoli się przesuwają.

Badania jonosfery wykonywano również przy użyciu innych anten, np. Very Large Array (VLA), jednak nikt nie zastosował dotychczas metody stereoskopowej. Najnowsze odkrycie pozwala wytłumaczyć m.in. problem rejestracji sygnału na jednej półkuli, który powstawał podczas błyskawic mających miejsce na drugiej półkuli Ziemi. Podejrzewano, że właśnie mogły istnieć takie tuby plazmy, jednak do tej pory nie udało się potwierdzić ich obecności. Loi jest bardzo pozytywnie zaskoczona tym co udało się osiągnąć przy pomocy radioteleskopu MWA i już zastanawia się, co by można było osiągnąć przy pomocy potężnego SKA, kiedy już powstanie. Co prawda SKA nie zakładało prowadzenia badań w tym kierunku, ale być może dzięki niniejszemu odkryciu może się to zmienić.

Artykuł: Real-time imaging of density ducts between the plasmasphere and ionosphere - http://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1 ... 9/abstract
Hubert Siejkowski

http://orion.pta.edu.pl/studentka-odkry ... hnia-ziemi
Wizja artystyczna tub plazmy w ziemskiej magnetosferze. Źródło: CAASTRO/Loi et al.
Obserwacje tub plazmy wykonanych przy pomocy teleskopu Murchison Widefield Array. Kolorem oznaczono rozkład tub, zaś czarne linie odpowiadają kierunkowi ziemskiego pola magnetycznego. Źródło: CAASTRO/Loi et al.
Kliknij rysunek, by zobaczyć animacje!


Załączniki:
Studentka odkrywa tuby plazmy unoszące się nad powierzchnią Ziemi.jpg
Studentka odkrywa tuby plazmy unoszące się nad powierzchnią Ziemi.jpg [ 58.03 KiB | Przeglądane 4214 razy ]
Studentka odkrywa tuby plazmy unoszące się nad powierzchnią Ziemi2.jpg
Studentka odkrywa tuby plazmy unoszące się nad powierzchnią Ziemi2.jpg [ 59.32 KiB | Przeglądane 4214 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: poniedziałek, 15 czerwca 2015, 07:42 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Sonda Philae obudziła się ze snu

Po kilku miesiącach ciszy sonda Philae, która wylądowała na komecie, niespodziewanie obudziła się ze snu. Naukowcy z Europejskiej Agencji Kosmicznej poinformowali, że udało im się odebrać nowe, przesłane przez nią sygnały, które są obecnie przetwarzane i analizowane.

Sonda na powierzchni komety znajduje się od listopada ubiegłego roku. Jednak, w dość krótkim czasie po lądowaniu naukowcy stracili z nią łączność. Prawdopodobnie znalazła się w cieniu góry, przez co nie docierała do niej odpowiednia ilość energii słonecznej. To z kolei spowodowało rozładowanie akumulatorów, przez co sonda zapadła w "sen" i do tej pory nie dawała o sobie znać.


Philae jest częścią pionierskiej misji Rosetta. Taką nazwę nosi większa sonda, krążąca wokół komety. Celem misji jest dokładne zbadanie tego ciała niebieskiego, dzięki czemu naukowcy chcą dowiedzieć się więcej o początkach Układu Słonecznego.
Sonda Philae została usadowiona na powierzchni komety 67/P Czuriumow-Gierasimienko 12 listopada. Misja Rosetta, najbardziej ambitny projekt Europejskiej Agencji Kosmicznej, została rozpoczęta w 2004 roku. Uzyskane z badania komety dane mają posłużyć do zbadania ewolucji systemu słonecznego i okoliczności pojawienia się wody na Ziemi. W organizacji misji uczestniczy 50 podmiotów z 14 państw Europy i Stanów Zjednoczonych, w tym z Polski.

Źródło
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/sonda-p ... snu/tplypb
Foto: PAP Sonda Philae obudziła się ze snu


Załączniki:
Sonda Philae obudziła się ze snu.jpg
Sonda Philae obudziła się ze snu.jpg [ 9.82 KiB | Przeglądane 4195 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: poniedziałek, 15 czerwca 2015, 07:43 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Teleskopy nakładają ograniczenia na kwantową „pianę” czasoprzestrzeni
Na bardzo małych przestrzeniach i interwałach czasowych czasoprzestrzeń Kosmosu wydaje się być gładka, pozbawiona jakichkolwiek struktur. Jednak pewne aspekty mechaniki kwantowej – nauki uważanej za dość dobrze opisującą Wszechświat w małej skali - na poziomie subatomowym – taka czasoprzestrzeń wcale nie jest gładka. Wprost przeciwnie, zdaje się mieć strukturę podobną do piany lub gąbki, z mnóstwem szybkozmiennych obszarów, w których czas i przestrzeń nie są dobrze zdefiniowanie, ale fluktuują.

Jeden z czołowych naukowców projektu, Eric Perlman z Florida Institute of Technology w Melbourne, opisuje to tak: “Pianę kwantową można zrozumieć w sposób następujący. Jeśli lecisz na oceanem, wygląda on z góry na całkiem gładki, gdy jednak gdy Twój samolot zaczyna się nad nim zniżać, dostrzegasz powoli fale, a gdy zbliżysz się jeszcze bardziej, także małe, fluktuujące bąble wody.”

Przewidywana przez teoretyków skala rozmiarów struktur piany czasoprzestrzennej to mniej więcej dziesięć razy jedna miliardowa średnicy jądra atomu wodoru, zatem nie sposób jej zmierzyć metodami bezpośrednimi – poprzez obserwacje, np. mikroskopem. Jednak jeśli założymy, że taka struktura faktycznie istnieje, pojawią się pewne ograniczenia na dokładność możliwości zmierzenia odległości w małych skalach, ponieważ rozmiar wielu takich „bąbli kwantowych” fluktuuje, gdy biegnie przez nie światło. W zależności od przyjętego modelu czasoprzestrzeni te niepewności pomiarowe powinny razem składać się na całkiem różne tempa poruszania się światła na dużych kosmicznych odległościach.

Naukowcy wykorzystują więc wysokoczęstotliwościowe obserwacje bardzo odległych od nas kwazarów, czyli bardzo jasnych jąder galaktyk, na które materia opada w procesie akrecji na czarną dziurę, powodując wyzwalanie się ogromnych zasób jej energii. Takie obserwacje dają nam możliwość testowania różnych modeli piany kwantowej. Autorzy cytowanej tu publikacji przewidywali, że taka akumulacja efektów wynikających z niepewności pomiaru prędkości podróży światła na dystansach rzędu miliardów lat świetlnych może spowodować, że pewne obiekty staną się na skutek odkształceń obrazu niedostrzegalne. Częstotliwość, na jakiej to ma miejsce, zależy przy tym silnie od przyjętego modelu piany.

Obserwacje rentgenowskie i Gamma dowodzą jednak, że na chwilę obecną można całkiem wykluczać jeden z modeli – taki, w którym fotony losowo dyfundują przez pianę czasoprzestrzeni, w sposób podobny do procesów rozpraszania światła we mgle. Wykrycie odległych kwazarów na krótkich falach promieniowania Gamma przez satelitę Fermi i jeszcze na mniejszych długościach fal z VERITAS zdaje się dowodzić, że można wykluczyć także tzw. holograficzny model z mniejszą skalą dyfuzji.
Może to więc oznaczać, że czasoprzestrzeń jest mniej „pienista” niż przewidują niektóre modele. Dane zebrane na falach rentgenowskich i Gamma pokazują, że jest ona gładka aż do odległości 1000 razy mniejszych niż jądro atomu wodoru.
Cały artykuł: E. Perlman et al., New Constraints on Quantum Gravity from X-Ray and Gamma-Ray Observations
Źródło: Elżbieta Kuligowska | astronomy.com

http://orion.pta.edu.pl/teleskopy-nakla ... rzestrzeni
Wysokoczęstotliwościowe obserwacje odległych kwazarów w promieniach X i gamma wykorzystuje się do testowania modeli kosmologicznych w bardo niewielkich skalach. Pewne modele przewidują istnienie drobnych bąbli czasoprzestrzennych, o wiele mniejszych nawet od rozmiarów jądra atomowego. Taka „piana czasoprzestrzeni” jest niemożliwa do bezpośrednich obserwacji, ale można użyć pewnych modeli teoretycznych bo dania jej hipotetycznych własności.
Źródło: NASA/CXC/FIT/E.Perlman et al, Illustration: NASA/CXC/M.Weiss


Załączniki:
Teleskopy nakładają ograniczenia na kwantową pianę.jpg
Teleskopy nakładają ograniczenia na kwantową pianę.jpg [ 69.36 KiB | Przeglądane 4195 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: poniedziałek, 15 czerwca 2015, 07:54 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Niebo w trzecim tygodniu czerwca 2015 roku
Animacja pokazuje położenie Wenus i Jowisza w trzecim tygodniu czerwca 2015 r.
Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

W niedzielę 21 czerwca o godz. 18:37 naszego czasu Słońce osiągnie najbardziej na północ wysunięty punkt ekliptyki. Tym samym na półkuli północnej naszej planety skończy się astronomiczna wiosna i zacznie astronomiczne lato. Od przyszłego tygodnia noce zaczną się wydłużać. Wcześniej, bo w środę 17 czerwca, będzie miał miejsce najwcześniejszy wschód Słońca w całym roku (w Łodzi o godz. 4:23). W ostatnim tygodniu wiosny Księżyc będzie widoczny dopiero w weekend, ale za to czeka go dość bliskie spotkanie z Wenus, Jowiszem i Regulusem. Przez całą noc widoczna jest Kometa Lovejoya (C/2014 Q2) oraz Nowa Strzelca 2015 nr 2, zaś troszkę krócej - planeta Saturn.

We wtorek 16 czerwca o godz. 16:07 wg czasu obowiązującego w Polsce Księżyc przejdzie przez nów. A ze względu na to, że obecnie Księżyc w tym rejonie nieba przechodzi pod ekliptyką, to będzie go można próbować dostrzec dopiero w piątkowy wieczór 3 dni później. Warto jednak na to poczekać, ponieważ cienkiemu sierpowi Księżyca będą towarzyszył dwie najjaśniejsze planety naszego nieba, czyli Wenus z Jowiszem oraz najjaśniejsza gwiazda Lwa - Regulus.

Obie widoczne wieczorem w tej części nieboskłonu planety coraz bardziej zbliżają się do horyzontu i do siebie nawzajem. W poniedziałek 15 czerwca godzinę po zmierzchu (na tę porę wykonane są mapki animacji) Wenus z Jowiszem będą zajmowały pozycję na wysokości około 15°, w niedzielę 21 czerwca wysokość ta zmniejszy się o 2-4 stopnie. W tym samym czasie dystans między Wenus a Jowiszem spadnie z 9,5 do 5,5 stopnia. Wenus zbliża się cały czas do Ziemi i do końca tygodnia jej jasność wzrośnie do -4,4 magnitudo, a średnica kątowa jej tarczy urośnie do 28". Jednocześnie faza wenusjańskiej tarczy spadnie do 40%. Jowisz świeci obecnie z jasnością -1,8 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza ma średnicę 33". Skraca się czas przebywania obu planet nad widnokręgiem. Zarówno Wenus, jak i Jowisz chowają się za horyzont około 23:30.

W układzie księżyców galileuszowych Jowisza w najbliższych dniach będzie można dostrzec 7 zjawisk (przy ponad 50 w okresie grudzień - luty, gdy noce były zdecydowanie dłuższe i Jowisz przebywał na nocnym nieboskłonie przez kilkanaście godzin). Szczególnie warto zwrócić uwagę na konfigurację księżyców galileuszowych we wtorek 16 czerwca. Tego wieczoru, jeszcze zanim zajdzie Słońce, zatem nie ma tego zjawiska w tabeli od 20:13 do 20:33 Kallisto zostanie zakryta przez Ganimedesa, prawie 4' na wschód od Jowisza. W momencie zachodu Słońca (w Łodzi ok. 21:03) oba księżyce będą oddalone od siebie o 4" i z biegiem czasu odległość ta będzie rosła. Po drugiej stronie planety blisko siebie będą Europa z Io. Tuż po 22:20 Europa na chwilę częściowo zakryje Io i będzie to bardzo płytkie zakrycie. Tuż przed północą po Europie będzie wędrował cień Io, ale będzie to można zobaczyć tylko w północno-zachodniej części naszego kraju. Choć i tam nie będzie to proste zadanie, ponieważ w tym momencie do zachodu Jowisza i jego księżyców pozostanie już niewiele czasu.

Więcej szczegółów na temat konfiguracji księżyców galileuszowych Jowisza (na podstawie stron IMCCE oraz Sky and Telescope) w poniższej tabeli:
• 16 czerwca, godz. 22:21 - muśnięcie Europy przez Io, 67" na zachód od brzegu tarczy planety (początek),
• 16 czerwca, godz. 22:23 - muśnięcie Europy przez Io (koniec),
• 16 czerwca, godz. 23:58 - zaćmienie Europy przez Io (początek),
• 16 czerwca, godz. 0:05 - zaćmienie Europy przez Io (koniec),
• 18 czerwca, godz. 22:57 - zakrycie Io przez Ganimedesa, 75" na zachód od brzegu tarczy Jowisza (początek),
• 18 czerwca, godz. 23:06 - zakrycie Io przez Ganimedesa (koniec),
• 18 czerwca, godz. 23:50 - wejście Europy na tarczę Jowisza,
• 20 czerwca, godz. 23:04 - wyjście Europy z cienia Jowisza, 23" na wschód od brzegu tarczy planety (koniec zaćmienia),
• 21 czerwca, godz. 21:46 - wejście Io na tarczę Jowisza,
• 21 czerwca, godz. 22:44 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza.


Jak już pisałem w okolicach weekendu na wieczorne niebo powróci Księżyc. Chociaż nie jest to zaznaczone na animacji, to próbować go dostrzec można już w piątek 19 czerwca. Tego wieczoru tarcza Srebrnego Globu będzie oświetlona w 11%, a około godz. 21:00 będzie się on znajdował nieco ponad 4° nad widnokręgiem. W odnalezieniu słabo świecącego jeszcze Księżyca w tym dniu na pewno może pomóc jasna Wenus. Naturalny satelita Ziemi będzie się znajdował około 9° prawie dokładnie pod nią (na godz. 5:30).

Dobę później tarcza Księżyca będzie oświetlona już w 18% i o tej samej porze będzie się ona znajdowała na wysokości prawie 10°. Tym razem Srebrny Glob będzie się znajdował 5,5 stopnia pod Jowiszem, a od Wenus będzie go dzieliło ponad 8°. Warto się tego wieczoru wybrać na fotografowanie tej koniunkcji, ponieważ w lipcu, przy następnym zbliżeniu Księżyca do obu planet, z Polski warunki obserwacyjne będą dużo słabsze. Godzinę po zmierzchu Wenus z Księżycem będą już pod horyzontem, a Jowisz będzie tylko półtora stopnia nad nim.

Ostatniego wieczoru tego tygodnia, już podczas astronomicznego lata, naturalny satelita Ziemi będzie oświetlony w 26% i godzinę po zachodzie Słońca będzie zajmował pozycję nieco ponad 4° na południe od Regulusa. Tego wieczoru Jowisz będzie się znajdował 12° na prawo od Księżyca, zaś Wenus - kolejne 5° dalej.
Animacja pokazuje położenie Komety Lovejoya (C/2014 Q2) w trzecim tygodniu czerwca 2015 r.
Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight
Kometa Lovejoya (C/2014 Q2) w dalszym ciągu wędruje przez gwiazdozbiór Małej Niedźwiedzicy, zbliżając się do drugiej co do jasności (niewiele słabszej od pierwszej) gwiazdy tej konstelacji, czyli Kochab. W niedzielę 21 czerwca odległość między tymi ciałami niebiańskimi spadnie poniżej 5°. Jednocześnie kometa oddali się od Gwiazdy Polarnej już na prawie 12°. Kometa Lovejoya nie przestaje jasno świecić, jeśli wziąć pod uwagę, że jest ona już daleko od Ziemi, a przez peryhelium przeszła już prawie 5 miesięcy temu. Obecnie jej jasność jest oceniana na jakieś 8,5 magnitudo. W najbliższych dniach w obserwacjach tej komety nie będzie przeszkadzał Księżyc, ale za to utrudniać je będzie płytkie położenie Słońca pod widnokręgiem.

Dokładną pozycję Komety Lovejoya (C/2014 Q2) w czerwcu 2015 r. można odczytać z mapki, przygotowanej przez Janusza Wilanda w swoim programie Nocny Obserwator (http://www.astrojawil.pl/blog/moje-prog ... bserwator/).
Mapka pokazuje położenie Saturna i Nowej Strzelca 2015 nr 2 w trzecim tygodniu czerwca 2015 roku (
Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher -

Źródło: StarryNight
Od opozycji Saturna minął już miesiąc i planeta zachodzi już półtorej godziny przed wschodem Słońca, a najwyżej nad widnokręgiem jest przed godziną 23. Oddalanie się Saturna od Ziemi widać również po jego jasności, która do końca tego tygodnia spadnie do +0,2 magnitudo. Natomiast tarcza tej planety utrzyma średnice 18". Maksymalna elongacja Tytana (tym razem zachodnia) przypada w środę 17 czerwca. Saturn w dalszym ciągu porusza się ruchem wstecznym i oddalił się od gwiazdy Graffias (β Scorpii) na odległość prawie 4°.

Wygląda na to, że gwiazda Nowa Strzelca 2015 nr 2, która wybuchła już 3 miesiące temu i od tego czasu była dobrze widoczna pośród gwiazd Strzelca, wkrótce przestanie być obserwowalna. W ciągu ostatniego tygodnia jej jasność spadła o mniej więcej 1 wielkość gwiazdową i wynosi prawie 8 magnitudo. Jeśli trend się nie odwróci i gwiazda utrzyma to tempo słabnięcia, to już za kilka tygodni stanie się ona widoczna tylko przez duże teleskopy. Zatem kto jeszcze chciałby odszukać tę nową, a jeszcze tego nie uczynił, powinien się pospieszyć. Okazja w ciągu kilkunastu najbliższych dni będzie dobra, ponieważ Księżyc będzie daleko od tego rejonu nieba. Więcej o niej można poczytać na stronie czasopisma Sky and Telescope (oczywiście po angielsku).

Dodał: Ariel Majcher -
Uaktualnił: Ariel Majcher –
http://news.astronet.pl/7614


Załączniki:
Animacja pokazuje położenie Wenus i Jowisza w trzecim tygodniu czerwca 2015 r.gif
Animacja pokazuje położenie Wenus i Jowisza w trzecim tygodniu czerwca 2015 r.gif [ 316.24 KiB | Przeglądane 4195 razy ]
Mapka pokazuje położenie Saturna i Nowej Strzelca 2015 nr 2 w trzecim tygodniu czerwca 2015 roku.jpg
Mapka pokazuje położenie Saturna i Nowej Strzelca 2015 nr 2 w trzecim tygodniu czerwca 2015 roku.jpg [ 47.72 KiB | Przeglądane 4195 razy ]
Animacja pokazuje położenie Komety Lovejoya (C2014 Q2) w trzecim tygodniu czerwca 2015 r.gif
Animacja pokazuje położenie Komety Lovejoya (C2014 Q2) w trzecim tygodniu czerwca 2015 r.gif [ 114.91 KiB | Przeglądane 4195 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: wtorek, 16 czerwca 2015, 08:49 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Grawitacja. Dorastanie przyciąganie. Dbaj o zmysł grawitacji
Olga Woźniak, psycholog
Zmysł grawitacji musimy kalibrować na huśtawce i trzepaku. Bez tego dzieci gorzej się uczą.

Każdy nosi piętno grawitacji. "Fabrycznie wbudowany" narząd służący do układania sobie relacji z siłą ciążenia. To układ przedsionkowy. Położony głęboko w uchu środkowym labirynt kanalików, w których przesypują się mikroskopijne kamyczki - otolity. Te kryształy soli wapniowych przemieszczają się wskutek ruchów głowy. To pobudza komórki zmysłowe w uchu. Impulsy elektryczne płyną do ośrodkowego układu nerwowego. Dzięki temu mózg wie, czy się ruszamy, w którą stronę i jak dostosować do tego działanie szkieletu, mięśni, ale także wzroku, słuchu, dotyku.

Działanie układu przedsionkowego wymaga kalibracji. Ostatecznie nasz rozwój płodowy przebiega w warunkach "mikrograwitacji", gdy zawieszeni w wodach płodowych trwamy izolowani od siły, z którą brutalnie się stykamy, przychodząc na świat. Zanim doświadczymy na własnej skórze przyciągania naszej planety, już w ósmym tygodniu naszego życia płodowego układ przedsionkowy jest dojrzały pod względem kształtu, a częściowo także pod względem unerwienia. To, co trzeba załatwić w pierwszych latach życia, to zadbanie, by połączenia nerwowe biegnące od niego do narządów zmysłów właściwie się rozwinęły. Skalibrować go.

Cały nasz rozwój ruchowy: pełzanie, raczkowanie, pierwsze chwiejne kroki aż po najbardziej zaawansowany wyczyn, czyli stanie bez ruchu, wpływa na jego dojrzewanie i prawidłową pracę.

W naszym mózgu ciągle toczą się nerwowe obliczenia wprowadzające drobne korekty do postawy czy napięcia muskułów zajętych walką z grawitacją. A gdyby ona chciała nas rozłożyć na łopatki? Nie wolno na to pozwolić. Ale żeby to się udało, trzeba ją dobrze poznać i zrozumieć! Wykonać setki, tysiące doświadczeń sprawdzających, jak nasze ciało radzi sobie w warunkach ziemskiego przyciągania. A zatem: należy ostrożnie turlać się z boku na bok, z brzucha na plecy, pełzać, biegać na czworakach, spróbować postawy dwunożnej, asekurując się przed zdradzieckim ciążeniem ku podłodze. Potem nadchodzi pora na słabość do huśtawek, karuzeli, drabinek, trzepaków, skakanek, rowerów i rolek - rekwizytów, które pomogą naszemu układowi przedsionkowemu wyrobić sobie odpowiednią strategię reagowania.

Dysleksja i grawitacja

A to gigantyczna praca. Weźmy zależność między ruchem głowy a ruchem gałek ocznych. Drobne mięśnie zawiadujące oczami ciągle korygują ich położenie, byśmy mogli oglądać świat bez zaburzeń. Nawet minimalne ruchy głowy odbierane przez narząd równowagi wymagają natychmiastowej reakcji układu mięśniowego oczu. I to w sposób skoordynowany.

Potraktujmy to poważnie! Brak wystarczającej ilości ruchowych doświadczeń w pierwszych latach naszego życia może doprowadzić do kłopotów, o jakich w ogóle nie myślimy, omijając z dzieckiem plac zabaw. Dysleksja, ADHD, kłopoty z pisaniem, koordynacja ruchowa - to wszystko zależy od współdziałania zmysłów z układem przedsionkowym. I od jego relacji z grawitacją. Z nich wynika prawidłowe napięcie mięśniowe, koordynacja oko - ręka, umiejętność precyzyjnego wykonywania ruchów.

Efekt zaniedbania: kulfony w zeszycie, w którym utrzymanie liter w liniaturze graniczy z cudem, problemy z czytaniem. A jak idzie samodzielne ubieranie się, wiązanie butów, kopanie piłki? Pojawia się frustracja. Zaniżenie poczucia własnej wartości. Brzmi znajomo? Doświadcza tego coraz większa liczba dzieci.

Bo coraz większe ich rzesze mają coraz mniej czasu na bieganie po podwórku, kręcenie się na karuzeli aż do mdłości czy pozornie bezmyślne bujanie się na huśtawce.
Huśtawka zamiast terapii

Dla naszego mózgu to poważne doświadczenia naukowe. Nie tylko dla naszego zresztą. Bawią się i brykają niemal wszystkie małe zwierzęta. Amerykański zoolog John Byers przez parę lat obserwował zabawy jelonków, antylop i kózek, szukając w nich celowości. Pewnego dnia odkrył, że wykres "zabawowości" niemal wszystkich zwierząt przypomina odwróconą literę U. Maksimum chęci do zabawy osiągane jest w dzieciństwie i wczesnej młodości, prawie całkowicie zanika zaś w wieku dorosłym.

Wertując książki poświęcone rozwojowi myszy, zobaczył ten wykres po raz kolejny. Nie dotyczył on jednak skłonności do zabawy, mimo że niemal się z nią pokrywał. Przedstawiał natomiast... rozwój części mysiego mózgu - móżdżku. Ta struktura odpowiada za koordynację ruchów i utrzymanie równowagi.

Móżdżek dostaje informacje z ośrodków mózgu, analizuje je i moduluje tak, aby ruchy były płynne i dokładne. Decyduje, które mięśnie mają się kurczyć, a w których odruch rozciągania ma być zahamowany.

Móżdżek także stale kontroluje przebieg ruchu i wprowadza do niego automatyczne poprawki. Tak samo jak u myszy móżdżek rozwija się u szczurów, kotów, małp, no i u ludzi. "Zabawa jest potrzebna do jego prawidłowego rozwoju - wywnioskował Byers. - Móżdżek potrzebuje zaangażowania całego ciała, by się dobrze skalibrować". A kalibruje go właśnie działanie układu przedsionkowego w uchu, który wymaga ciągłej interakcji z grawitacją.

Tymczasem badania przeprowadzone wśród ponad tysiąca rodziców dzieci w wieku do trzech lat pokazały, że 73 proc. matek i ojców czuje presję, by organizować dzieciom czas. Nie dajemy im przestrzeni na swobodną, nieustrukturyzowaną zabawę. Na nieskrępowane brykanie w polu grawitacyjnym naszej planety. A potem posyłamy je na terapie integracji sensorycznej. Co na niej robią? Huśtają się, kręcą, turlają. W gabinetach psychologów nadrabiają to, czego nasza planeta nie odpuści: trening w sile ciążenia.

Bez dobrej wiedzy na temat swojego ciała, bez kalibracji naszych zmysłów zawsze będziemy jedynie kosmicznymi rozbitkami na trzeciej planecie od Słońca.


http://wyborcza.pl/1,145452,18124068,Gr ... zmysl.html

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: wtorek, 16 czerwca 2015, 08:51 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Grawitacja od kuchni. Chcesz coś ugotować w nieważkości? Zapomnij o przepisach babci
Piotr Cieśliński, fizyk

Trudno wyobrazić sobie kuchnię bez zlewu, lodówki, piekarnika, sztućców. A grawitacja? Potrafiłbyś się bez niej obejść?

Zróbmy więc szybki eksperyment myślowy. Wyłączamy grawitację, ale wszystko inne niech nadal pozostaje bez zmian. Co się wtedy stanie? Katastrofa!

Ziemia wciąż obraca się wokół własnej osi, ale nic nas już nie trzyma przy jej powierzchni. Podłoga dosłownie ucieka nam spod nóg, pozbawieni ciężaru dryfujemy gdzieś pod sufit, a jeśli jesteśmy na wolnym powietrzu - odlatujemy w kosmos. A skoro mowa o powietrzu - cząsteczek atmosfery także już nic nie trzyma i one też uciekają w siną dal. Bez grawitacji Ziemia szybko straci powietrze, tak jak Księżyc, czy Merkury, które z powodu zbyt słabego ciążenia nie utrzymały swojej atmosfery. Bez grawitacji nie moglibyśmy żyć, bo się udusimy. A potem zginiemy z pragnienia, bo cała woda też wyparuje i odleci. Gdyby więc istniał taki wyłącznik, którego wciśnięcie wyłącza siłę ciążenia, jego użycie powinno być surowo zabronione.

Naczynia? Koniecznie bez kantów


Wyobraźmy sobie jednak, że mimo wszystko sięgamy do tego wyłącznika i grawitacja znika. Ale jesteśmy przygotowani - znajdujemy się w hermetycznie zamkniętej kuchni, zabezpieczonej przed ucieczką powietrza, w której sztucznie utrzymujemy normalne ciśnienie. Słowem, przebywamy w naziemnej stacji kosmicznej. Tak jak astronauci na orbicie mamy poręcze i pętle na nogi, żeby się utrzymać i w miarę sprawnie poruszać, choć musimy stale uważać, żeby nam nie uciekły sztućce czy garnki. Trzeba się też uważnie obchodzić z kruchymi czy sproszkowanymi materiałami, bo unoszące się w powietrzu i włażące do nosa i oczu okruszki, ziarenka soli i pieprzu czy drobinki proszku cynamonowego będą wielkim utrapieniem.

Trzeba też przemyśleć wiele, wiele innych spraw, co wcale nie jest łatwe, bo ziemskie przyciąganie zmienia świadomość - od siły ciążenia nie sposób się uwolnić, nawet w myśleniu. Na przykład: kto by wpadł na to, że naczynia powinny mieć kształt owalny lub sferyczny, bez żadnych kątów? Wiecie, jak w nieważkości trudno wygrzebywać wodę z kątów? Przecież w nieważkości nie ścieka.

No, ale teraz, choć w niezbyt komfortowym położeniu, można już jednak coś upichcić.

Gdzie te jajka sadzone?

Bierzemy więc książkę kucharską i... Nie, nic z tego, zapomnijcie też o babcinych przepisach, które były wymyślane w warunkach normalnego ciążenia.

Choć na co dzień nie zdajemy sobie z tego sprawy, grawitacja jest kluczową "przyprawą", bez której prawie żadne danie nam się nie uda. Na orbicie zupełną niemożliwością jest uzyskanie trywialnego jaja sadzonego czy naleśników, które przecież właśnie dzięki sile grawitacji rozpłaszczają się i zaokrąglają na patelni.

Ba, w stanie nieważkości trudno jest nawet zagotować wodę.

Normalnie proces gotowania polega na dostarczaniu ciepła z palnika lub grzałki do dna czajnika, a rozgrzane dno przekazuje ciepło stykającej się z nim wodzie. Cieplejsza woda się rozszerza, ma mniejszą gęstość i unosi się. Na dno zaś opada woda zimniejsza i bardziej gęsta. Ta wymiana cieczy spowodowana różnicą gęstości i ciężarów fachowo nazywana jest prądami konwekcyjnymi. Dzięki nim ciepło jest szybko rozprowadzane w całej objętości wody.

Niestety, bez grawitacji nie ma różnic ciężaru i te prądy zamierają. Ciepło nadal może być transportowane w wodzie (energię cieplną przekazują sobie poszczególne cząsteczki wody, kiedy się wzajemnie trącają), ale ten proces - zwany przewodzeniem cieplnym - jest dużo wolniejszy od konwekcji.

Co więcej, coś dziwnego się dzieje z bąbelkami powietrza. Normalnie w gorącej wodzie zaczynają się tworzyć pęcherzyki pary wodnej, a najwcześniej rodzą się one przy dnie, gdzie jest najcieplej. Siła wyporu wynosi je w górę. Tak się dzieje w normalnym świecie. Ale bez ciążenia nie ma wyporu. Pęcherzyki pary wodnej pozostają tam, gdzie się utworzyły, czyli przy dnie. Napięcie powierzchniowe sprawia, że łatwo się łączą ze sobą, co prowadzi do tego, że po chwili nad dnem unosi się jeden wielki i rosnący pęcherz gazu, który wygląda jak ogromna falująca meduza. Można to sobie obejrzeć w internecie, bo na początku lat 90. zeszłego wieku na pokładzie amerykańskich wahadłowców przeprowadzono i sfilmowano pierwsze eksperymenty z gotowaniem wody w stanie nieważkości. Eksperyment był konieczny, bo w pobliżu punktu wrzenia woda zachowuje się dość chaotycznie, pojawiają się wiry, a równania przepływów stają się na tyle skomplikowane, że nie sposób przeprowadzić wiarygodnych obliczeń i symulacji komputerowych. Trzeba to było zobaczyć na własne oczy.

Eksperci z NASA ze zdumieniem więc obserwowali nagrania z orbity, na których w orbitalnym czajniku tworzył się tylko wielki pęcherz gazu. Zwykle tkwił przyklejony do dna, odcinając dopływ ciepła do wody, bo para wodna jest dość dobrym izolatorem cieplnym.

Eksperyment na orbicie. Porównanie gotowania wody na Ziemi (po lewej) i w stanie nieważkości (po prawej) :

Wody nie sposób w ten sposób doprowadzić do wrzenia. Grzałka prędzej rozgrzeje się do czerwoności i w końcu spali, a z herbaty będą nici.

W stanie nieważkości sprawdzić się może tylko kuchenka mikrofalowa, która podgrzewa w całej objętości. Ale każdy, kto gotował wodę w mikrofalówce, wie, że to dość niebezpieczne, bo łatwo wodę przegrzać, co może się skończyć wypadkiem. Przy najmniejszym wstrząsie dochodzi wtedy do gwałtownego wrzenia i cały wrzątek wytryskuje na ręce i twarz.

Gdy gotujecie wrzątek w mikrofalówce, warto więc wsadzić do wody jakiś chropowaty przedmiot, np. drewnianą łyżkę, żeby ułatwić uciekanie pęcherzyków powietrza, co rozładuje potencjalną "bombę". Ale czy ta metoda zadziała w nieważkości? Wątpliwe.

Frytki - spalone

Brak wymuszonych grawitacją prądów konwekcyjnych skończy się też marnie dla frytek. Cyrkulacja wrzącego oleju jest konieczna, aby ciepło było rozprowadzane w całej objętości frytkownicy i żeby pokrojone kawałki ziemniaka smażyły się równomiernie z każdej strony. Tradycyjna technika mówi o smażeniu przez trzy minuty w temperaturze 170-175 st. C, a potem krótkim dosmażeniu w nieco wyższej temperaturze 190 st. C.

W nieważkości olej bardzo mocno się rozgrzeje tylko tam, gdzie doprowadzamy ciepło, a reszta pozostanie zdecydowanie chłodniejsza. Zamiast mieć złocistą i chrupką skórkę, frytki będą miękkie i rozgotowane, choć te, które znajdą się w pobliżu elementu grzejnego, spalą się na węgiel.

Mikrofalówka niewiele tu pomoże. Jedynym możliwym rozwiązaniem byłoby wymuszenie obiegu powietrza, wody czy oleju, czyli coś w rodzaju kuchenki betoniarki, w której stale obracają się mieszadła. Nie ja to wymyśliłem - NASA ma już na takie urządzenie patent, pewnie z myślą o długiej wyprawie na Marsa, w której Amerykanie bez frytek by oszaleli.

Taka wyprawa kosmiczna jest nie tylko trudna technicznie, ale to także wielkie wyzwanie kulinarne. Kuchnia bez grawitacji z pewnością kryje w sobie dużo więcej pułapek niż te wymienione powyżej.

Nawet na Ziemi nie wszystkie tajniki gotowania potraw są znane. Francuski chemik Hervé This, jeden z autorów naukowego podejścia do gotowania zwanego gastronomią molekularną, opowiadał o pewnym zdarzeniu, które rozbudziło jego fascynację kuchnią. Mierzył się z przepisem na suflet, który znalazł w miesięczniku "Elle". Redakcja polecała dodanie czterech jajek - kolejno po dwa. This dodał od razu wszystkie cztery. Suflet opadł. W następny weekend, podczas kolejnej próby, dodawał jajka po jednym. Rezultat był lepszy, ale nie za dobry. Suflet udał się dopiero wtedy, gdy dokładnie posłuchał rady z przepisu. To dało mu do myślenia. - Uświadomiłem sobie, że choć doskonale znamy temperaturę wnętrza asteroidów, nie wiemy, jak sprawa ma się z sufletem - wspominał This.


Kwestia smaku

Niestety, wiemy już, jak się mają sprawy ze smakiem. W nieważkości płyny ustrojowe, które trzymają się w dolnej części organizmu, unoszą się w ciele. Twarz puchnie jak - za przeproszeniem - z przepicia, a nos jest obrzęknięty jak podczas przeziębienia. Ciało odczuwa to przemieszczenie się płynów jako sygnał przepełnienia, więc z reguły już po dwóch godzinach od startu pędzisz do toalety. Co gorsza, słabną zmysły węchu i smaku. Astronauci zabierają ze sobą na orbitę dużo soli i pieprzu (ale w stanie płynnym, żeby nie zaprószyć oczu!), sosy tabasco. W nieważkości trzeba ostrzej przyprawiać, żeby wyczuć smak.

Niektórzy mówią, że podróż w kosmos to jeden z szybszych sposobów na odchudzanie. Choć oczywiście nie tylko z tego względu, że nic nie smakuje. Gdy mięśnie nie zmagają się z grawitacją, po prostu zanikają, odwapniają się też kości. W kilka tygodni traci się piątą część wagi.

O mało co bym zapomniał o napojach! Oczywiście w nieważkości także trzeba pić, byle nie napoje gazowane. Zapomnijcie więc o szampanie. I o piwie też. Nie poczujemy smaku bąbelków gazu musujących na podniebieniu, bo bąbelki - jak wspominaliśmy przy okazji wrzenia - pozostaną w płynie i nie będą wypływać na powierzchnię.

Wiecie, co się dzieje, gdy wstrząśniemy butelką coli i ją otworzymy? Tryska fontanna. Ale po chwili gaz ucieka z płynu i piana opada. W nieważkości gazowany napój po otwarciu też zamienia się w pianę i... już tak pozostaje. Bąbelki nigdy nie uciekną, piana nigdy nie opadnie. Zamiast coli, piwa czy szampana będziemy mieli coś, co wiecznie przypomina spienione mydło.

Na szczęście jedno jest pewne - brak grawitacji nie przeszkadza w przełykaniu, które polega przede wszystkim na pracy mięśni krtani i przełyku. Na Ziemi można połykać, nawet stojąc na głowie.


http://wyborcza.pl/1,145452,18123807,Gr ... osci_.html

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: wtorek, 16 czerwca 2015, 08:55 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Grawitacja od kuchni. Co nas przyciąga
Piotr Cieśliński, fizyk
Rządzi ruchem planet, gwiazd i galaktyk. Trzyma na miejscu skorupę ziemską i nas samych. Dzięki niej możemy okrągłe naleśniki popijać gorącą herbatą i to ona sprawia, że dzieci uwielbiają huśtawki. Grawitacja. Najsłabsza siła w kosmosie

W 1665 roku w Londynie i okolicach wybuchła epidemia dżumy. Zamknięto uniwersytet w Cambridge, studenci i pracownicy rozjechali się na wieś, żeby uniknąć zarazy. Izaak Newton udał się do rodzinnej posiadłości w hrabstwie Lincolnshire na północ od Londynu, gdzie w czasie kilkunastu miesięcy dokonał swoich najważniejszych odkryć w analizie matematycznej, optyce i mechanice. Tam także opracował podstawy teorii grawitacji.

Moment eureki miał nastąpić w ogrodzie. Upadek jabłka z jabłoni (anegdota mówi, że spadło mu na głowę) sprowokował rozmyślania: dlaczego jabłko spada zawsze prostopadle do ziemi? Dlaczego nie leci w bok albo w górę?

Uczony doszedł do wniosku, że powodem musi być siła, która przyciąga materię, a jej centrum znajduje się w środku Ziemi. Siła grawitacji jest uniwersalna, to znaczy, że odczuwa ją każde ciało i każda cząstka. Nie zależy od rodzaju materiału, z którego są one zbudowane, lecz tylko od ich masy i wzajemnej odległości.

Prawo grawitacji Newtona mówi, że ciała przyciągają się z siłą proporcjonalną do ich mas i odwrotnie proporcjonalną do kwadratu odległości między nimi. Ta prosta zależność znakomicie tłumaczyła ruchy planet i komet, a potem posłużyła do wyliczania trajektorii satelitów i sond kosmicznych czy masy Drogi Mlecznej.

Najsłabsza siła przyrody

Grawitacja to jedyna siła, która liczy się w skali kosmicznej, choć - paradoksalnie - jest najsłabszą z wszystkich podstawowych sił, które działają we Wszechświecie. Siła, z jaką się odpychają elektryczne ładunki dwóch elektronów, jest tryliony trylionów razy większa niż ich grawitacyjne przyciąganie. Słaby i mały magnes z łatwością trzyma się lodówki na przekór sile, z jaką go przyciąga cała wielka Ziemia.

Ale to właśnie grawitacja decyduje o ruchu planet, gwiazd i galaktyk. Pozostałe siły przyrody albo mają niewielki zasięg (np. siły jądrowe, które nie sięgają poza średnicę jądra atomowego), albo mogą być zarówno przyciągające, jak i odpychające, a ich działanie na większych odległościach znosi się i uśrednia do zera (np. elektryczne ładunki ujemne i dodatnie wzajemnie się neutralizują).

Tymczasem siła wzajemnego ciążenia jest zawsze przyciągająca, ma też nieskończony zasięg. Choć maleje wraz ze wzrostem odległości, to nigdy nie wynosi zero, bez względu na to, jak daleko od siebie znajdują się przyciągające się ciała. Jest jedyną siłą, której skutki zawsze się dodają, a nigdy nie znoszą. Dlatego atomy i molekuły lubią własne towarzystwo, ściągają do siebie i tworzą zagęszczenia materii.

W ciałach złożonych z ogromnej liczby cząstek i atomów, takich jak planety czy gwiazdy, maleńkie przyciąganie grawitacyjne poszczególnych cząstek dodaje się do siebie i w rezultacie siła grawitacji staje się dominującym oddziaływaniem.

Grawitacja to życie

Dzięki temu, że w mikroskali grawitacja jest tak słaba, mogą istnieć wielkie trwałe gwiazdy. Im słabsze przyciąganie pojedynczych atomów wodoru, tym więcej musi się ich zebrać w jednym miejscu, aby ciśnienie we wnętrzu gwiazdy stało się wystarczające do wywołania reakcji jądrowych. Gwiazdy rosną do tak wielkich rozmiarów właśnie dlatego, że siła grawitacji jest maleńka.

Im więcej wodorowego paliwa zawiera gwiazda, tym dłużej może wytwarzać energię w reakcji syntezy. Typowa gwiazda żyje około 10 mld lat. Gdyby grawitacja była nieco słabsza, to gwiazdy istniałyby nadal, ale byłyby znacznie mniejsze i wypalały się o wiele szybciej. Zaledwie dziesięciokrotne zwiększenie siły grawitacyjnej spowodowałoby skrócenie czasu życia Słońca z około 10 mld lat do mniej więcej 10 mln lat. Gdyby jej wartość wzrosła jeszcze dziesięć razy, to czas życia naszej gwiazdy skurczyłby się do 10 tys. lat. Życie nie miałoby czasu, by się rozwinąć.

Współczesna fizyka nie potrafi wyjaśnić, dlaczego grawitacja jest tak słaba. Ale dzięki temu żyjemy.


Najpiękniejsza teoria fizyki

Kiedy Newton przedstawił światu prawo powszechnego ciążenia, dwaj najwybitniejsi obok Newtona matematycy tamtych czasów - Christiaan Huygens i Gottfried Leibniz - twierdzili, że ta grawitacja to dziwna siła, bo działa między ciałami, które nie są połączone żadną widoczną więzią. Ziemię i Księżyc dzieli szmat próżni, a jednak wzajemnie się przyciągają. Czyżby na skutek jakiegoś cudu? - pytał Leibniz. W czasach Newtona ruch planet zazwyczaj tłumaczono wirami, które według Kartezjusza miały otaczać Ziemię. Sam Newton zastanawiał się nad tym, pisząc w jednym z listów do przyjaciela: "Jest nie do pomyślenia, aby nieożywiona bezduszna materia mogła działać bez pomocy czegoś niematerialnego i mieć wpływ na inną materię bez wzajemnego zetknięcia".

Ale nigdy nie udało mu się wyjaśnić, dlaczego każde dwa ciała obdarzone masą się przyciągają - tj. skąd bierze się ta uniwersalna siła zwana grawitacją. Odkrył to dopiero kilkaset lat później Albert Einstein.

Wielu naukowców dziś uważa, że nowa teoria grawitacji, którą Einstein ogłosił w roku 1916, to najpiękniejsza teoria fizyki. Einstein wytłumaczył grawitację zakrzywieniem czasoprzestrzeni.
Wyobraźmy sobie rozciągniętą gumową płachtę jako model niezakrzywionej czasoprzestrzeni. Połóżmy na niej ciężką kulę (Ziemia). Płachta ugnie się pod jej ciężarem (czasoprzestrzeń się zakrzywia). Kula utworzy w niej lejowate wgłębienie, do którego będzie się staczać wszystko, co znajdzie się w pobliżu. Im masywniejsze ciało, tym większe stworzy zagłębienie i mocniej będzie do siebie przyciągać.

Teoria Einsteina wyjaśniała naturę grawitacji, a także przewidywała całkiem nowe zjawiska, o których w czasach Newtona nikt nie miał pojęcia. Okazuje się, że wirująca planeta nie tylko "wgniata" przestrzeń, ale także "ciągnie" ją w kierunku swego ruchu, powodując jej "skręcenie". Niczym łyżka obracająca się w miodzie. Przestrzeń kosmiczna przypomina lepką ciecz, Ziemia jest w niej zanurzona i kiedy się obraca, ciągnie tę ciecz za sobą.

Cztery lata temu udało się wykryć ten efekt w pobliżu wirującej Ziemi. Naukowcy dokonali tego za pomocą żyroskopów, które przypominają rozkręcone dziecięce bączki. Dopóki ich nie trącimy, tj. nie użyjemy siły, nie zmienią kierunku wirowania. Jeśli jednak przestrzeń wokół Ziemi jest zdeformowana, to żyroskop to odczuje - jak dziecięcy bączek, który natrafi na nierówność na stole. W 2004 r. na orbitę 640 km nad Ziemią powędrowała sonda Gravity Probe B. W wielkim termosie chłodzonym ciekłym helem oraz obudowie chroniącej przed promieniowaniem kosmicznym i polem magnetycznym umieszczono żyroskopy - cztery kule wielkości piłeczki pingpongowej. Chodziło o to, żeby zakłócenia ich ruchu można było przypisać wyłącznie deformacji czasoprzestrzeni. Na orbicie zostały rozkręcone do kilku tysięcy obrotów na minutę i skierowane tak, by oś obrotu wskazywała na jedną z gwiazd w konstelacji Pegaza. Według teorii Einsteina po rocznym okrążeniu Ziemi osie powinny się odchylić od wskazywanego celu o 40 milisekund.

Naukowcy obserwowali żyroskopy przez 17 miesięcy, po czym ogłosili, że Einstein miał rację. Przestrzeń wokół wirującej Ziemi jest tak zdeformowana i skręcona, jak wynika z jego teorii.


http://wyborcza.pl/1,145452,18123421,Gr ... ciaga.html


Załączniki:
Grawitacja od kuchni. Co nas przyciąga.jpg
Grawitacja od kuchni. Co nas przyciąga.jpg [ 100.74 KiB | Przeglądane 4180 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: wtorek, 16 czerwca 2015, 08:59 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Sukces krakowskich studentów. Ich sonda bezkonkurencyjna

Studenci AGH odnieśli historyczny sukces w największych i najbardziej prestiżowych międzynarodowych zawodach skupiających akademickie technologie satelitarne. W rozgrywanym w Teksasie w dniach 12-14 czerwca konkursie CanSat Competition zespół AGH Space System pokonał 59 zespołów z całego świata i zajął pierwsze miejsce.

Dla studentów z Koła Naukowego "Cyborg" (Wydział Inżynierii Mechanicznej i Robotyki AGH) był to debiut w zawodach organizowanych przez Amerykańskie Towarzystwo Astronautyczne (AAS), Amerykański Instytut Lotnictwa
i Astronautyki (AIAA) oraz NASA. Ekipa z Akademii Górniczo-Hutniczej była jedynym reprezentantem naszego kraju w konkursie. Studenci z AGH Space System utorowali sobie drogę do finału znakomitymi wynikami w eliminacjach CanSat Competition: w pierwszym etapie, przeprowadzonym przez specjalistów z NASA, uzyskali oni 97,6 procent punktów, zaś w drugim etapie kwalifikacji (tzw. "krytyczna ocena projektu") otrzymali od sędziów notę 99,2 procent. Dzięki takim wynikom mogli oni pojechać na finały do Burkett (Teksas) podczas których nie dali szans międzynarodowej konkurencji.
Celem zawodów jest symulacja podróży sondy przez atmosferę planety z jednoczesnym pobieraniem kompleksowych danych telemetrycznych podczas opadania. W etapie finałowym młodzi konstruktorzy mieli za zadanie zaprezentować możliwości skonstruowanej przez nich sondy planetarnej, która, wyniesiona przez rakietę na jeden kilometr, zbierze informacje o atmosferze i planecie. Rakieta z której korzystał zespół AGH Space System została skonstruowana przez Polskie Towarzystwo Rakietowe.
Sonda planetarna zawiera w sobie precyzyjne czujniki wykonujące pomiary wysokości, mierzące temperaturę wewnętrzną oraz temperaturę otoczenia, stan lotu, parametry stabilizacji, poziom zasilania czy kąt opadania. Wszystkie te dane są transmitowane do stacji naziemnej za pomocą modułów radiowych. Wszystkie czujniki umieszczone są w osłonie z włókna szklanego. Mieszczą się w niej także między innymi spadochron i kapsuła zabezpieczająca, która podczas zawodów przewozi niezwykle delikatny ładunek testowy - jajko (dodatkowe punkty przyznawane są za dostarczenie jajka w nienaruszonym stanie z powrotem na ziemię).

W skład zespołu wchodzi siedmioro studentów: Adam Kurzak (lider zespołu), Bartosz Postulka (konstrukcja mechaniczna), Bartosz Moczała (elektronika), Jakub Rachucki (stacja naziemna), Robert Betka (system kontroli lotu), Weronika Mrozińska (system bezpieczeństwa ładunku) oraz Tomasz Fuchs (mechanika i organizacja). Opiekunem zespołu jest dr hab. inż. Tomasz Buratowski.
Materiały prasowe
(ug)
http://www.rmf24.pl/nauka/news-sukces-k ... Id,1834821


Studenci z Krakowa w akcji
/materiały prasowe /


Stworzona przez studentów AGH sonda
/materiały prasowe /

Ekipa z Krakowa
/materiały prasowe /


Załączniki:
Sukces krakowskich studentów. Ich sonda bezkonkurencyjna1.jpg
Sukces krakowskich studentów. Ich sonda bezkonkurencyjna1.jpg [ 94.15 KiB | Przeglądane 4180 razy ]
Sukces krakowskich studentów. Ich sonda bezkonkurencyjna2.png
Sukces krakowskich studentów. Ich sonda bezkonkurencyjna2.png [ 286.29 KiB | Przeglądane 4180 razy ]
Sukces krakowskich studentów. Ich sonda bezkonkurencyjna3.jpg
Sukces krakowskich studentów. Ich sonda bezkonkurencyjna3.jpg [ 77.75 KiB | Przeglądane 4180 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: środa, 17 czerwca 2015, 08:29 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Nastąpi największe zbliżenie asteroidy Ikara do Ziemi od 75 lat
admin
Dzisiaj,16 czerwca, dojdzie do zbliżenia Ziemi z mierzącą przynajmniej kilometr średnicy asteroidą 1949 MA zwaną też asteroidą Ikara. To ciało niebieskie minie naszą planetę w odległości zaledwie ośmiu milionów kilometrów, czyli 21 razy dalej niż średnia odległość do Księżyca.
Asteroida 1949 MA została odkryta 27 czerwca 1949 roku przez Waltera Baade w Obserwatorium Palomar. Obiekt otrzymał tymczasowe oznaczenie 1949 MA. Po szczegółowej analizie ustalono jego 409-dniową orbitę. To dało do zrozumienia astronomom, że obserwują niezwykły obiekt.

1949 MA ma bardzo eliptyczną orbitę, która powoduje, że asteroida podchodzi do Słońca na odległość tej z peryhelium Merkurego, a w aphelium znajduje się poza orbitą Marsa jakieś 204 dni później. Głównie z tego powodu, że orgbita tego obiektu muska Słońce, 1949 MA został nazwany Ikarem za postacią z mitologii greckiej, która wzleciała w swoich skrzydłach zbyt blisko Słońca
Przez ponad pół wieku Ikar był samotnym rekordzistą pod względem bliskości przejścia w okolicy Słońca dla tego typu obiektów. Dopiero asteroida 2000 BD, która została odkryta w 2000 roku zdetronizowała na tym polu Ikara. To ciało niebieskie było również pierwszą asteroidą, której w trakcie jej bliskiego podejścia w czerwcu 1968 roku, przyjrzano się z wykorzystaniem technologii radarowej..

Klasyfikowane jako asteroida grupy Apollo, 1566 Ikar ma rezonans orbitalny pokrewny z Ziemią. Powoduje to, że dochodzi do zbliżeń do naszej planety w czerwcu w odstępach 9, 19 i 28 lat, ale nigdy nie na tyle blisko, aby stanowić zagrożenie kolizji. Następny raz asteroida ta minie tak blisko naszą planetę w 2090 roku. Przelot z 16 czerwca będzie odbędzie się na dystansie 8 053 000 km lub 0,05383 jednostek astronomicznych.
Mimo, że asteroida znajdzie się w bliskiej odległości od Ziemi jej jasność gwiazdowa wyniesie tylko +13,5, czyli będzie to za ciemny obiekt, aby być w stanie zobaczyć go przez swoje teleskopy amatorskie. Dla osób pragnących podziwiać przelot tej kosmicznej skały, transmisję przygotował teleskop internetowy Slooh, który będzie nadawać na żywo z Wysp Kanaryjskich.
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/nas ... emi-75-lat


Załączniki:
Nastąpi największe zbliżenie asteroidy Ikara do Ziemi od 75 lat.gif
Nastąpi największe zbliżenie asteroidy Ikara do Ziemi od 75 lat.gif [ 20.39 KiB | Przeglądane 4165 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: środa, 17 czerwca 2015, 08:30 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Narodziny mgławicy planetarnej L2 Puppis
Astronomom z Europejskiego Obserwatorium Południowego (ang. European Southern Observatory, ESO) wykorzystując Bardzo Duży Teleskop (ang. Very Large Telescope, VLT) zlokalizowany w Chile udało się zaobserwować narodziny mgławicy planetarnej. Zarejestrowany przez naukowców obraz przypomina skrzydła motyla. O odkryciu badacze donoszą na łamach czasopisma Astronomy & Astrophysics.

Obserwacje udało się wykonać dzięki wykorzystaniu najnowszego systemu optyki adaptatywnej oraz nowego instrumentu SPHERE. Obserwacje wykonano w trybie ZIMPOL, dzięki czemu możliwe było wykonanie korekcji obserwacji pod kątem efektów wprowadzonych przez ziemską atmosferę. W trybie ZIMPOL możliwe jest otrzymanie obrazów trzykrotnie ostrzejszych niż te, który astronomowie otrzymują za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Dzięki temu astronomowie mogli dostrzec wiele nowych szczegółów.

Przeprowadzone obserwacje dotyczyły obiektu L2 Puppis (Rufa). Jest to gwiazda w stadium czerwonego olbrzyma, dla której zaobserwowano początkowe stadium mgławicy planetarnej. Obiekt znajduje się w odległości około 200 lat świetlnych od Słońca.

Dzięki dokładnym obserwacjom astronomowie potwierdzili, że pył zgromadzony wokół obiektu jest w dysku. Dysk ten zaczyna się w odległości około 900 milionów kilometrów od gwiazdy. Naukowcy stworzyli trójwymiarowy model struktury pyłu zgromadzonego w dysku.
W odległości około 300 milionów kilometrów od L2 Puppis badacze zaobserwowali również inny obiekt, który najprawdopodobniej jest również czerwonym olbrzymem, ale o mniejszej masie i we wcześniejszym stadium ewolucji.

Obserwacje dwóch czerwonych olbrzymów oraz dysku pyłowego wokół starszej gwiazdy pasują do modelu teoretycznego mgławicy planetarnej dwubiegunowej. Istnieją dwie hipotezy tłumaczące takie zjawisko.
Pierwsza zakłada, że większość materii wyrzucanej przez główną gwiazdę akreowana jest przez drugą. Wokół tej ostatniej tworzy się dysk i dżety. Z części materii, która została odepchnięta przez wiatr gwiazdowy drugiej gwiazdy, powstaje obłok gazu i pyłu.
Drugi model zakłada, że pył generowany przez wiatr gwiazdy głównej i będący pod wpływem wiatru gwiazdowego i ciśnienia drugiej gwiazdy, formuje pierścień. Główna gwiazda traci masę, a materia jest tunelowana przez dysk i porusza się w dwóch przeciwnych kierunkach.

Astronomowie zajmujący się najnowszymi obserwacjami L2 Puppis, na podstawie przeprowadzonych symulacji wskazują, że w tym przypadku oba procesy biorą udział w tworzeniu mgławicy.



Artykuł: http://www.aanda.org/articles/aa/abs/20 ... 94-15.html
Alicja Wierzcholska | Źródło: www.eso.org/

http://orion.pta.edu.pl/narodziny-mglaw ... -l2-puppis

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: środa, 17 czerwca 2015, 08:31 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Ocean na Marsie? Być może nigdy nie istniał


Badania scenariuszy klimatycznych wskazują, że wcześniejsze rewelacje o jego istnieniu mogą się okazać nieprawdziwe. Kilka miliardów lat temu Mars prawdopodobnie był skuty lodem.


Wśród naukowców od lat trwa spór o to, jaki klimat panował na Marsie miliardy lat temu i w jaki sposób doprowadził on do powstania struktur wyrzeźbionych przez wodę. Tych, które dzisiaj możemy obserwować na planecie. Popularna teoria głosi, że 3-4 mld lat temu Mars był ciepłą, wilgotną planetą o klimacie zbliżonym do ziemskiego, a na jego północnej półkuli znajdował się rozległy ocean. Powstała ona na podstawie kilkuletnich obserwacji za pomocą ziemskich teleskopów. Uczeni wyliczyli, że około 4,3 mld lat temu na Marsie mogło być tyle wody, że była ona w stanie pokrywać nawet cały glob. Ci bardziej powściągliwi ograniczali jej występowanie do półkuli północnej. Wszystko to według popierających tę teorię naukowców sprzyjało powstawaniu życia.

Jest jednak druga teoria, opisująca Marsa w tym czasie jako planetę skutą lodem, w którym zgromadzony był cały zapas wody. Takie warunki nie sprzyjały powstawaniu życia i późniejszej jego ewolucji.

W obecnym badaniu naukowcy postanowili sprawdzić, która z tych dwóch teorii lepiej wyjaśnia powstanie struktur widocznych dzisiaj na powierzchni planety. W celu zbadania cyklu obiegu wody na planecie posłużyli się trójwymiarowym modelem cyrkulacji atmosferycznej. Pierwszy scenariusz zakładał, że 3-4 mld lat wstecz Mars był ciepłą i wilgotną planetą ze średnią temperaturą około 10 stopni Celsjusza. Według drugiego scenariusza planeta w tym czasie była pokryta lodem, a średnia temperatura na jej powierzchni wynosiła -48 stopni Celsjusza.

Znając historię Słońca oraz nachylenie osi obrotu Marsa w tym czasie, naukowcy stwierdzili, że bardziej prawdopodobną teorią jest ta, która głosi, że planeta była lodowym światem. Ten model również lepiej wyjaśnia powstanie struktur spowodowanych erozją przez wodę.

Do Marsa dociera tylko 43 proc. energii słonecznej, która trafia na Ziemię. W połączeniu z wcześniejszymi badaniami, które głoszą, że Słońce, będąc młodą gwiazdą, było o 25 proc. ciemniejsze niż dzisiaj, teoria planety skutej lodem wydaje się jeszcze bardziej prawdopodobna.

Duże nachylenie osi Marsa mogło spowodować formowanie się czap lodowych w okolicach równika, gdzie dzisiaj są widoczne ślady erozji spowodowanej przez wodę. Przy założeniu, że atmosfera Marsa była w owych czasach gęstsza, wyżyny okołorównikowe mogły stawać się jeszcze chłodniejsze, przy jednoczesnym wzroście temperatur na biegunach. Robin Wordsworth z Harvard School of Engineering and Applied Science, uważa, że nawet występowanie dużych ilości gazów cieplarnianych, np. dwutlenku węgla, nie spowodowałoby zbyt dużego ocieplenia na planecie.

O wiele trudniejsze okazało się tworzenie modelu przy założeniu, że Mars był ciepłą planetą. Nawet przy założeniu, że występowało duże zachmurzenie, sprzyjające powstawaniu efektu cieplarnianego, model klimatyczny nie był w stanie wykazać, że na Marsie mogło być ciepło i wilgotno. Jednak naukowcy nie poddali się i dodawali do swojego modelu kolejne zmienne klimatyczne, tak by "wymusić" powstanie ciepłego i wilgotnego klimatu na Czerwonej Planecie.

Jednak nawet takie zabiegi nie wyjaśniają powstawania struktur spowodowanych erozją przez wodę ani tego, że ich największa koncentracja występuje w okolicach równika, twierdzi Wordsworth.

Naukowcy uważają, że stworzony model lodowej planety nie jest idealny, ale bardziej sprzyja powstawaniu struktur geologicznych, które dzisiaj obserwujemy na powierzchni planety. Zgodnie ze scenariuszem symulacji lód gromadził się w pobliżu wąwozów i kanałów, które oglądamy. Coś jednak musiało stopić lód, tak by powstała woda była w stanie żłobić zagłębienia. Według naukowców woda mogła pojawiać się wskutek topnienia lodowców spowodowanego wybuchami wulkanów lub uderzeniami meteorytów.

Badania zespołu naukowców zostały opublikowane w Journal of Geophysical Research - Planets

Źródło:Science Daily


http://wyborcza.pl/1,75400,18133876,Oce ... tnial.html
Tak mógł wyglądać Ocean Arktyczny na Marsie (NASA)


Załączniki:
Ocean na Marsie  Być może nigdy nie istniał.jpg
Ocean na Marsie Być może nigdy nie istniał.jpg [ 73.75 KiB | Przeglądane 4165 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: czwartek, 18 czerwca 2015, 08:29 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Prof. Mikulski: przodkowie Kopernika pochodzili z Nysy, nie z Krakowa
Historyk prof. Krzysztof Mikulski badając genealogię rodu Mikołaja Kopernika ustalił, że przodkowie astronoma nie wywodzili się z Krakowa, jak się dotąd uważało, ale raczej z Nysy. W ocenie Mikulskiego mitem jest też to, że astronom był najmłodszym dzieckiem.
We wtorek w olsztyńskim Ośrodku Badań Naukowych odbyła się konferencja naukowa poświęcona Mikołajowi Kopernikowi. Jej uczestnicy zgodzili się, że życiorys najsłynniejszego astronoma wciąż kryje wiele zagadek, które - co istotne - da się współcześnie wyjaśnić.

Jeden z prelegentów, prof. Krzysztof Mikulski poinformował na spotkaniu o swoich ustaleniach dotyczących pochodzenia rodziny astronoma. Dotychczas uważano, że przodkowie Mikołaja Kopernika przenieśli się do Torunia z Krakowa, a jeszcze wcześniej rodzina ta miała zamieszkiwać wieś "Koperniki". Stąd też niektórzy badacze wywodzili nazwisko "Kopernik".

W ocenie prof. Mikulskiego nazwisko "Kopernik" nie ma związku z nazwą miejscowości, ale z profesją, jaką się parali jej członkowie, tj. wydobywaniem i handlem miedzią. Tezę tę dodatkowo wspiera fakt, że badając genealogię Koperników z Krakowa prof. Mikulski stwierdził, że człowiek uchodzący dotąd za dziadka astronoma był po pierwsze zbyt młody na to, by mieć syna odpowiadającego wiekiem ojcu astronoma, po wtóre pochodził ze zbyt niskiego stanu.

W świetle badań genealogicznych patrycjatu Torunia oraz rodów o nazwisku odpowiadającym dzisiejszemu "Kopernik" prof. Mikulski ustalił, że rodzina astronoma wywodziła się raczej z Nysy, gdzie wydobywano miedź i handlowano nią. Tam miał mieszkać dziadek astronoma, a jego syn (czyli ojciec Mikołaja) miał wyjechać na krótko do Krakowa, a następnie do Gdańska i Torunia, gdzie ostatecznie osiadł i ożenił się z Barbarą Watzenrode. "Data ślubu rodziców astronoma nie jest do końca jasna: uważa się, że był to rok 1460, w mojej ocenie mógł być 1459, ponieważ wtedy rodzina Watzenrode kupiła dom, który być może przekazano młodej parze" - przyznał prof. Mikulski.

Za tym, że przodkowie Kopernika pochodzili z okolic Nysy, w ocenie prof. Mikulskiego świadczy także i to, że w rodzie tamtejszych Koperników (pisano: Koppersmed) występowało imię Andrzej, które potem otrzymał brat astronoma. "A imię to było rzadkie w ówczesnym Toruniu, tak więc ojciec astronoma mógł je nadać synowi, bo występowało ono w jego rodzinie" - uważa prof. Mikulski.

Nowe ustalenia badacz poczynił także co do rodzeństwa astronoma. Dotychczas powszechnie uważano, że Mikołaj był najmłodszym z czwórki rodzeństwa. W ocenie prof. Mikulskiego to błąd wynikający stąd, że niektórzy badacze podają imiona dzieci Koperników alfabetycznie; dlatego najpierw pojawia się Andrzej, potem Barbara i Katarzyna, a na końcu Mikołaj. "Tymczasem to Barbara była najstarsza, prawdopodobnie była sporo starsza od rodzeństwa, potem urodziła się Katarzyna, a następnie Mikołaj i Andrzej. Andrzej był o dwa lata młodszy od Mikołaja" - twierdzi prof. Mikulski i podaje, że dowodem na to jest m.in. to, że po zakończeniu szkoły przyparafialnej przyszły astronom dopiero za dwa lata pojechał, wspólnie z bratem Andrzejem, na studia do Krakowa. Te dwa lata - w ocenie badacza - Mikołaj mógł spędzić w szkole w Chełmnie.

Zdaniem prof. Mikulskiego rodzice Kopernika prawdopodobnie mieli znacznie więcej dzieci, ale wcześnie one zmarły, co było w ówczesnych czasach dość powszechne.

Swoje ustalenia dotyczące rodu Koperników i wczesnej młodości astronoma prof. Mikulski opisał w wydanej niedawno książce "Mikołaj Kopernik. Środowisko społeczne, pochodzenie i młodość". "Moim zdaniem jego życiorys wciąż kryje tajemnice" - przyznał w rozmowie z PAP historyk.

Biorąca udział w konferencji kopernikańskiej dr Irena Makarczyk poinformowała, że jeszcze w tym roku ukażą się drukiem akta kapituły warmińskiej z okresu Kopernika (dr Makarczyk je opracowuje i przygotowuje do druku - PAP). W ocenie prof. Mikulskiego to wydawnictwo może dać "wiele nadziei badającym życiorys astronoma".

Środowisko badaczy kopernikańskich wciąż jest podzielone w ocenie tego, czy przed kilkoma laty we fromborskiej katedrze odnaleziono i wtórnie pochowano szczątki astronoma, czy może kogoś innego. Zdaniem dyrektora Ośrodka Badań Naukowych prof. Stanisława Achremczyka tylko odnalezienie ciała wuja Kopernika, biskupa Łukasza Watzenrode, utnie spekulacje (chodzi o porównanie DNA astronoma i jego wuja). "Staramy się o pieniądze na tego rodzaju badania we Fromborku, bo tam bez wątpienia jest pochowany bp Watzenrode, ale na razie bezskutecznie" - przyznał PAP prof. Achremczyk.

PAP - Nauka w Polsce

jwo/ gma/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... akowa.html
Fot. Fotolia


Załączniki:
przodkowie Kopernika pochodzili z Nysy, nie z Krakowa.jpg
przodkowie Kopernika pochodzili z Nysy, nie z Krakowa.jpg [ 13.2 KiB | Przeglądane 4149 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: czwartek, 18 czerwca 2015, 08:31 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Astronomowie odkryli stratosferę w atmosferze planety gazowej Wasp-33b
John Moll
Naukowcy nie mieli dotychczas pojęcia czy w atmosferach gorących planet pozasłonecznych może istnieć stratosfera - warstwa absorbująca promieniowanie UV i widzialne. Wątpliwości te zostały jednak rozwiane wraz z najnowszym odkryciem, którego dokonano podczas obserwacji planety gazowej Wasp-33b.
Odległy gazowy olbrzym Wasp-33b posiada masę 4,5 razy większą od Jowisza i znajduje się około 380 lat świetlnych od nas w gwiazdozbiorze Andromedy. Planeta ta orbituje bardzo blisko swojej gwiazdy macierzystej i panują na niej bardzo wysokie temperatury, wręcz ekstremalne.

Astronomowie korzystając z teleskopu Hubble'a odkryli w jej atmosferze inwersję temperatury. W wyższych warstwach atmosfery temperatura wynosi około 3 tysięcy stopni Celsjusza, lecz w niższych wartość ta jest obniżona o połowę. Sugeruje to, że gazowy olbrzym musi posiadać stratosferę.
Dzięki dokonanym pomiarom odkryto, że w warstwie absorbującej promieniowanie UV i światło widzialne znajduje się tlenek tytanu. Jest to więc pierwsza odległa planeta gazowa, na której zaobserwowano stratosferę. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Astrophysical Journal.


Źródło: http://www.sci-news.com/astronomy/scien ... 02903.html
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/ast ... j-wasp-33b

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: czwartek, 18 czerwca 2015, 08:33 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Złapać światło w żagle
Paweł Ziemnicki

Maleńki satelita LightSail-A testował działanie żagla pchanego energią promieniowania słonecznego. Ten rewolucyjny napęd może umożliwić tanie podróże międzyplanetarne i międzygwiezdne.
Jak to w ogóle możliwe?

Światło płynące ze Słońca składa się z cząstek nazywanych fotonami. Choć pozbawione masy, niosą one energię i mają pęd. Jeśli zatem odbiją się od jakiejś powierzchni, to zostanie ona przez nie pchnięta - tak jak tradycyjny żagiel i napędzana przezeń łódka są popychane przez wiatr.

Energia przekazywana przez uderzające fotony nie jest wielka, jednak ich oddziaływanie trwa nieustannie, dopóki na żagiel pada światło. A to oznacza, że w próżni napędzany w ten sposób statek można rozpędzić do znacznej prędkości. I to właściwie "za darmo", bazując na niewyczerpanym źródle energii, jakim jest Słońce. Przyrost prędkości jest tym większy, im większy jest żagiel słoneczny, a lżejszy sam statek.

Żagiel cieńszy od włosa


Już w 2010 r. wyposażona w 185-metrowy żagiel japońska sonda Ikaros pożeglowała w kierunku Wenus. NASA testowała zaś to rozwiązanie w misji NanoSail-D2 w 2011 r. Sama koncepcja narodziła się w latach 70.

- Na pomysł żagla słonecznego wpadł wybitny amerykański astrofizyk i legendarny popularyzator astronomii Carl Sagan - mówi "Wyborczej" Mateusz Wyszyński z warszawskiego planetarium Niebo Kopernika. - Zaprezentował model takiego urządzenia w wieczornym programie telewizyjnym "Tonight Show" w 1976 r. Uważał, że napędzane w ten sposób statki kosmiczne mogłyby podróżować po wewnętrznej części Układu Słonecznego znacznie szybciej niż sondy napędzane klasycznym paliwem rakietowym.

Projekt LightSail wyróżnia się tym, iż nie realizuje go żadna narodowa agencja kosmiczna ani potężna firma. Jest finansowany metodą crowdfundingu, z pieniędzy zbieranych wśród zwykłych obywateli, ludzi zafascynowanych Kosmosem i chcących wspierać jego eksplorację. Całość koordynuje duża organizacja non profit - Planetary Society (Towarzystwo Planetarne). Jednym z jej założycieli był właśnie Carl Sagan.

Wystrzelony na orbitę 20 maja satelita miał dopiero po czterech tygodniach rozwinąć żagiel. Jednak dwie usterki techniczne pokrzyżowały te plany. Za pierwszym razem zawiesił się komputer pokładowy - do jego restartu szczęśliwie doprowadziło częste w przypadku niewielkich satelitów uderzenie rozpędzonej cząstki elementarnej lecącej ze Słońca. Drugi kryzys dotyczył baterii satelity. Przy okazji każdego z tych problemów na kilka dni tracono łączność z LightSail-A. Wreszcie, kiedy kłopoty minęły, inżynierowie zdecydowali się działać bez dalszej zwłoki. 7 czerwca satelita rozwinął żagiel.

Rozpięty na czterech czterometrowych wspornikach składał się z czterech trójkątów, które razem utworzyły kwadrat o powierzchni 32 m kw. Uszyto go z folii mylarowej, która doskonale odbija światło. Ma ledwie 4,5 mikrona grubości, jest więc cztery razy cieńsza niż zwykły foliowy worek na śmieci i dziesięć razy cieńsza od ludzkiego włosa! Sam satelita był naprawdę maleńki - to prostopadłościan o wymiarach 10 cm x 10 cm x 30 cm; ważył mniej niż 5 kg.

Popatrz w niebo

- Kiedyś za pomocą słonecznej żeglugi dotrzemy na Księżyc, do innych planet, a nawet w przestrzeń międzygwiazdową - emocjonuje się Doug Stetson, menedżer programu LightSail. Bill Nye, szef Planetary Society, liczy na to, że żagiel świetlny pozwoli na eksplorację Kosmosu przez małe firmy czy organizacje pozarządowe, dla których koszty dotarcia w przestrzeń kosmiczną stanowiły dotąd istotną barierę.

Właściwą próbę pożeglowania w Kosmosie Planetary Society przeprowadzi prawdopodobnie w przyszłym roku. Rakieta Falcon Heavy firmy SpaceX wyniesie na orbitę satelitę LightSail-1. Na wysokości 720 km rozwinie on żagiel i spróbuje za jego pomocą się rozpędzić.

Na razie Towarzystwo musi jeszcze uzbierać 1,2 mln dol. Dotąd zbiórka idzie dobrze. Ktokolwiek wesprze program, wpłacając 35 dol. lub więcej, otrzymuje rozmaite gadżety, w tym symboliczny centymetr kwadratowy świetlnego żagla.

Także NASA nie zasypia gruszek w popiele i żywo przygląda się eksperymentom Towarzystwa. W 2018 r. chce sama wystrzelić w Kosmos dwa niewielkie satelity wyposażone w żagle słoneczne - jeden ma dotrzeć na orbitę wokół Księżyca, a drugi badać planetoidy.

Niestety, sam LightSail-A nie zakosztował prawdziwego świetlnego żeglowania. Znajdował się na zbyt małej wysokości nad Ziemią, gdzie opór resztek atmosfery jest zbyt duży, by energia światła była wystarczająca do napędzania statku. Po kilku dniach od rozwinięcia żagla satelita obniżył lot i spłonął w atmosferze.

Ale dopóki orbitował z rozpostartym żaglem, można go było dojrzeć na nocnym niebie nawet gołym okiem!


http://wyborcza.pl/1,75400,18140309,Zla ... zagle.html


Załączniki:
Złapać światło w żagle.jpg
Złapać światło w żagle.jpg [ 38.05 KiB | Przeglądane 4149 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: czwartek, 18 czerwca 2015, 08:36 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Warsztaty ESO dla polskiego przemysłu
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Polskie Towarzystwo Astronomiczne oraz Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN (CAMK PAN) zapraszają na „II warsztaty ESO dla przemysłu”, które odbędą się 3 lipca 2015 r. w Warszawie w budynku CAMK PAN przy ul. Bartyckiej 18. To okazja dla polskich firm z wielu różnych branż oraz dla instytutów naukowo-technicznych na nawiązanie kontaktów i poznanie zasad udziału w przetargach ogłaszanych przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO).

Polska staje się właśnie członkiem Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO), głównej europejskiej organizacji naukowo-technicznej zajmującej się badaniami Wszechświata z powierzchni Ziemi. Umowa o wstąpieniu Polski do ESO została podpisana pod koniec ubiegłego roku, a obecnie kończy się procedura jej ratyfikacji. Udział w ESO oznacza szansę dla polskiego przemysłu oraz instytutów naukowo-technicznych na realizację kontraktów na rzecz tej organizacji. W szczególności ESO rozpoczyna aktualnie gigantyczną inwestycję o budżecie przekraczającym miliard euro – budowę teleskopu E-ELT o średnicy 39 metrów, który będzie największym tego typu instrumentem badawczym na świecie. Inwestycja obejmuje budowę całej infrastruktury tego dużego kompleksu naukowego.

Szczególnie zainteresowane współpracą z ESO mogą być branże takie jak sektory nowoczesnych technologii, elektronika oraz IT (np. detektory, systemy bezpieczeństwa, software, hardware), automatyka przemysłowa, budownictwo, inżynieria mechaniczna (np. produkcja konstrukcji stalowych, silników, łożysk, metrologia), systemy zasilania, sprzęt ciężki, inżyniera lądowa (konstrukcja kopuł, modelowanie trzęsień ziemi, modelowanie wiatrów), optyka (systemy optyczne, lasery, powłoki optyczne), kriogenika i HVAC (materiały do chłodzenia, kompresory, pompy próżniowe, ogrzewanie, wentylacja, klimatyzacja) oraz wiele innych.

Udział Polski w ESO to nie tylko korzyści naukowe dla naszego kraju, ale przede wszystkim korzyści dla gospodarki. Polskie przedsiębiorstwa będą mogły teraz startować w przetargach na budowę instrumentów i detektorów, a także różnych elementów infrastruktury ESO oraz korzystać z transferu najnowszych technologii powiedział prof. dr hab. Marek Sarna (CAMK PAN).

W trakcie warsztatów przedstawiciele Europejskiego Obserwatorium Południowego przedstawią aktualne zapotrzebowanie ESO w stosunku do przemysłu, procedury przetargowe oraz kryteria stosowane przez organizację przy wyborze wykonawców kontraktów. Warsztaty będą też okazją dla przedstawicieli polskich firm do nawiązania kontaktów i współpracy, aby skuteczniej rywalizować na forum międzynarodowym o kontrakty z ESO.

Szczegółowe informacje na temat warsztatów, ich program oraz formularz rejestracyjny znajdują się na stronie internetowej http://eso-industry.pta.edu.pl.

Dodał: Krzysztof Czart

Źródło: PTA
http://news.astronet.pl/7615
E-ELT – wizualizacja 39-metrowego teleskopu E-ELT, którego budowę ESO właśnie rozpoczyna. Instrument będzie gotowy na początku przyszłej dekady i stanie się największym okiem świata na niebo. Źródło: ESO/L. Calçada.

Dodał: Krzysztof Czart

Źródło: ESO


Załączniki:
Warsztaty ESO dla polskiego przemysłu.jpg
Warsztaty ESO dla polskiego przemysłu.jpg [ 208.58 KiB | Przeglądane 4149 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: czwartek, 18 czerwca 2015, 08:40 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Gromada kulista w trakcie powstawania
Astronomom udało się przy pomocy sieci radioteleskopów ALMA odkryć coś, co może być pierwszym znanym nam przykładem powstającej gromady kulistej: niezwykle masywny, ekstremalnie gęsty, a przy tym wciąż pozbawiony gwiazd obłok molekularny.

Gromady kuliste - zgrupowania setek tysięcy, a nawet milionów gwiazd ciasno powiązanych grawitacyjnie - należą do najstarszych obiektów we Wszechświecie. Choć możemy znaleźć ich wiele w naszej galaktyce i poza nią, nowopowstałe są rzadkością.

"Ten niezwykły obiekt wygląda jakby był wyciągnięty wprost z bardzo wczesnego Wszechświata" - powiedział Kelsey Johnson z Uniwersytetu Wirginia. - "Odkrycie czegoś, co ma właściwości gromady kulistej, ale nie zaczęło jeszcze wytwarzać gwiazd, jest jak znalezienie jaja dinozaura, z którego zaraz coś się wykluje".

"Petarda" - bo tak żartobliwie obiekt nazywają naukowcy - znajduje się ok. 50 milionów lat świetlnych od Ziemi, pomiędzy słynną parą galaktyk (NGC 4038 oraz NGC 4039) znaną jako galaktyki Czułki. Siły pływowe wywołane zderzeniem obu galaktyk powodują powstawanie gwiazd na ogromną skalę, często w środku gęstych obłoków. Co jednak wyróżnia Petardę spośród nich, to jej nadzwyczajna masa, stosunkowo niewielki rozmiar oraz brak jakichkolwiek gwiazd w środku.
Wszelkie inne gromady kuliste zaobserwowane do dzisiejszego dnia są już wypełnione gwiazdami. Ciepło i promieniowanie pochodzące z tych gwiazd zmieniło znacznie otaczającą ich przestrzeń uniemożliwiając zbadanie ich zimnego i spokojnego początku. Odkrycie tego obiektu daje zatem naukowcom po raz pierwszy wgląd w warunki, które mogły dać początek wielu, o ile nie wszystkim gromadom kulistym.

Większość gromad kulistych uformowała się ok. 12 miliardów lat temu, mniej więcej wtedy gdy powstały pierwsze galaktyki. Każda z nich posiada setki tysięcy gwiazd II populacji - gwiazd z zadziwiająco niskim stężeniem ciężkich pierwiastków, co wskazuje na to, że zostały utworzone bardzo wcześnie w historii Wszechświata. Nasza galaktyka posiada co najmniej 150 takich gromad, choć niewykluczone że w przyszłości zostaną odkryte kolejne.

W przestrzeni Wszechświata gromady gwiazd o różnych wielkościach formują się po dziś dzień. Całkiem możliwe, że największe i najgęstsze z nich mogą stać się w przyszłości gromadami kulistymi. Astronomowie uważają, że zaobserwowany obiekt, mający masę 50 milionów Słońc, jest wystarczająco gęsty żeby być jednym z tych "szczęściarzy".

Kolejne obserwacje przy pomocy interferometru ALMA mogą dostarczyć nam kolejnych przykładów tego typu obłoków w Czułkach i innych zderzających się galaktykach, rzucając światło na pochodzenie tych starych obiektów i ich rolę w formowaniu się galaktyk.
http://news.astronet.pl/7616
Gęste obłoki molekularne w Czułkach. Okrągły żółty obiekt blisko centrum może być pierwszym znanym nam przykładem powstającej gromady kulistej.

Dodał: Krzysztof Kapuściński

Źródło: NRAO
Położenie Petardy w Czułkach.

Dodał: Krzysztof Kapuściński

Źródło: NRAO


Załączniki:
Gęste obłoki molekularne w Czułkach.jpg
Gęste obłoki molekularne w Czułkach.jpg [ 29.33 KiB | Przeglądane 4149 razy ]
Położenie Petardy w Czułkach..jpg
Położenie Petardy w Czułkach..jpg [ 74.66 KiB | Przeglądane 4149 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: piątek, 19 czerwca 2015, 17:40 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Naukowcy biorą Słońce pod lupę
Naukowcy już wkrótce będą mogli obejrzeć Słońce z tak bliskiej odległości, jak nigdy dotąd. Umożliwi to sonda Solar Orbiter, której zadaniem będzie m.in. badanie rozbłysków na Słońcu. Znajdzie się na niej teleskop STIX zbudowany m.in. w Centrum Badań Kosmicznych PAN.
"Solar Orbiter to jedna ze sztandarowych misji Europejskiej Agencji Kosmicznej i właściwie jedyna, której celem będzie badanie Słońca i rozległej atmosfery słonecznej. Po raz pierwszy będzie można obejrzeć Słońce z tak niewielkiej odległości, mniejszej niż 1/3 dystansu od Ziemi do Słońca, czyli około 42 mln km" - wyjaśnia PAP prof. Janusz Sylwester z wrocławskiego Zakładu Fizyki Słońca Centrum Badań Kosmicznych PAN.

Misja - jeśli się powiedzie - pomoże naukowcom zrozumieć zachodzące na Słońcu procesy, które są związane z nagrzewaniem korony słonecznej czy powstawaniem wiatru słonecznego.

Badanie z bliskiej odległości tego, co się dzieje na Słońcu - podkreśla badacz - ma też znaczenie praktyczne i pozwoli przewidywać to, co dzieje się w otoczeniu Ziemi, np. przejścia wyrzutów plazmowych z korony słonecznej związane z rozbłyskami. "Rozbłyski to najbardziej energetyczne zjawiska w całym Układzie Słonecznym. Energia wydzielana podczas pojedynczego zjawiska jest równoważna eksplozji milionów bomb jądrowych jednocześnie. Przejścia wyrzutów plazmowych są źródłem silnych burz magnetycznych na Ziemi, a te mogą stanowić poważne zagrożenie dla funkcjonowania naszej cywilizacji. Na szczęście rozbłyski są od nas dość daleko i do tej pory nie wpływały znacząco na to, co się dzieje na Ziemi, pomijając awarię sieci energetycznej w kanadyjskiej prowincji Quebec w 1989 r. Jednak coraz bardziej opieramy się na nowoczesnej łączności, a ta jest zaburzana przez występowanie rozbłysków" - mówi prof. Sylwester.

Sonda umożliwi też znacznie lepsze obserwacje obszarów biegunowych na Słońcu, które z Ziemi są słabo widoczne i dlatego do tej pory słabo zbadane. "Sonda pozwoli też badać skład chemiczny wiatru słonecznego i zrozumieć, co jest źródłem tzw. wolnego wiatru słonecznego. Tego jeszcze nie wiemy" - opisuje ekspert.

W pobliżu Słońca sonda będzie przebywała tylko kilkanaście dni, co około pół roku, poruszając się wtedy wewnątrz orbity Merkurego. Znajdzie się na niej około 10 różnych przyrządów badawczych np. detektor umożliwiający wykrywanie naładowanych cząstek elementarnych; magnetometr dokonujący pomiarów pola magnetycznego w plazmie; analizator fal radiowych i plazmowych.

Sześć przyrządów będzie służyło do badania tego, co dzieje się bezpośrednio na powierzchni Słońca. Wśród nich znajduje się teleskop STIX, w którego budowę zaangażowani są naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych PAN z Warszawy i Wrocławia.

"To rodzaj teleskopu rentgenowskiego, który będzie rejestrował jak wyglądają rozbłyski na Słońcu. Podczas takiego rozbłysku cząstki przyspieszane są do olbrzymiej energii i współdziałają z plazmą Słońca, emitując promieniowanie rentgenowskie. Nasz przyrząd będzie obserwował rozkład promieniowania na powierzchni Słońca. Później - podczas analizy matematycznej sygnału, już na Ziemi - stworzymy obraz tego, w jaki sposób zmienia się ono z czasem. Cały proces można porównać do tworzenia obrazu za pomocą tomografii komputerowej, która pozwala na odtworzenie obrazu tego, co znajduje się w organizmie człowieka" - tłumaczy prof. Sylwester.

Budowany we współpracy z naukowcami szwajcarskimi teleskop STIX to znaczący wkład Polaków w misję Solar Orbiter. Polski wkład naukowo-techniczny to około 30-40 proc. wartości projektu. "Już w 2007 roku otrzymaliśmy zaproszenie do udziału w tej misji. Nasz udział rósł z czasem, kiedy okazało się, że tak dobrze potrafimy wykonywać zadania związane z budową i oprogramowaniem przyrządu STIX, że dodawano nam kolejne. Teraz jest ich dwa razy więcej niż początkowo przypuszczaliśmy" - tłumaczy rozmówca PAP.

Bliska odległość od Słońca to jednak dla pracujących nad sondą inżynierów niemałe wyzwanie. "Ekran termiczny, który ochrania przyrządy musi wytrzymać temperatury sięgające kilkuset stopni. Całą tę energię trzeba wypromieniować, bo inaczej wszystkie układy sondy uległyby zniszczeniu. Z tego powodu jest to chyba najtrudniejsza misja kosmiczna" - podkreśla rozmówca PAP.

Start planowany początkowo na 2017 rok przełożono na październik 2018 roku. "Misja wykorzystuje położenie planet w czasie i przestrzeni, dlatego nie można jej zainicjować w dowolnym momencie, tylko podczas określonych okien startowych. Pierwsze dane techniczne dotyczące powodzenia startu, stanu poszczególnych przyrządów będą dostępne niedługo po starcie. Dolot do Słońca będzie jednak dość skomplikowany i zajmie 2-2,5 roku. Dopiero po 3,5 roku od startu misja osiągnie punkt najbardziej zbliżony do Słońca" - tłumaczy prof. Sylwester.

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska

ekr/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... -lupe.html

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: piątek, 19 czerwca 2015, 17:41 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Zważyli czarną dziurę
Każda odpowiednio duża galaktyka ma w swym centrum potężną czarną dziurę. Masa tego olbrzyma może sięgać milionów miliardów mas Słońca, nie zawsze da się ją jednak w miarę precyzyjnie wyznaczyć. Szczególnie trudne są pomiary w przypadku galaktyk spiralnych i tak zwanych galaktyk spiralnych z poprzeczką. Astronomowie, korzystający z sieci radioteleskopów ALMA pokazali nowy sposób, jak można to zrobić i wyznaczyli masę czarnej dziury w galaktyce NGC 1097. Piszą o tym na łamach "Astrophysical Journal".


Galaktyka spiralna z poprzeczką NGC 1097 leży w gwiazdozbiorze Pieca, około 45 milionów lat świetlnych od Ziemi. Badania przeprowadzone z pomocą należącej do Europejskiego Obserwatorium Południowego sieci ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array) wskazały, że czarna dziura w jej centrum ma masę 140 milionów razy większą od Słońca. W porównaniu z czarną dziurą w centrum naszej Drogi Mlecznej, o masie zaledwie kilka milionów razy większej od masy Słońca, to prawdziwy olbrzym.
Zespół badaczy pod kierunkiem Kyoko Onishi z instytutu SOKENDAI w Japonii precyzyjnie policzył rozkład i prędkości dwóch cząsteczek - cyjanowodoru (HCN) i formylu (HCO+) w rejonie centrum galaktyki. Wyniki pomiarów ALMA dopasowywano potem do modeli matematycznych dla różnych mas czarnej dziury. Najlepszą zgodność wyników otrzymano przy masie równej 140 milionom mas Słońca.
Najnowsze obserwacje pokazują, że związek między masą supermasywnych czarnych dziur, a właściwościami ich macierzystych galaktyk zależy od rodzaju galaktyki, dlatego istotne jest znalezienie nowych, precyzyjnych metod ich oceny dla różnego typu obiektów - podkreśla Kyoko Onishi.

Dotychczas stosowane są rozmaite metody. W przypadku Drogi Mlecznej z pomocą potężnych teleskopów obserwuje się ruch gwiazd okrążających jej jądro, dla odległych galaktyk nie można tego jednak zrobić, bo nie zapewniają koniecznej w tym przypadku rozdzielczości. Zamiast gwiazd można śledzić ruch megamaserów, gigantycznych obiektów, będących źródłem silnego promieniowania radiowego, ale jest ich stosunkowo niewiele. Astronomowie badają też ruch zjonizowanego gazu w centrum galaktyki, ale to pozwala badać masę czarnych dziur w galaktykach eliptycznych.

Odkrycie nowej metody pomoże nie tylko w ocenie masy czarnych dziur w wielu kolejnych galaktykach, ale posłuży też weryfikacji niektórych teoretycznych przewidywań. Można oczekiwać, że z pomocą ALMA uda się doprecyzować teorie opisujące zależności między galaktykami i czarnymi dziurami, kryjącymi się w ich wnętrzu.
http://www.rmf24.pl/nauka/news-zwazyli- ... Id,1838210

Dane ALMA nałożone na obraz galaktyki z teleskopu Hubble'a
/ALMA (NRAO/ESO/NAOJ), K. Onishi; NASA/ESA Hubble Space Telescope, E. Sturdivant; NRAO/AUI/NSF /

Na czerwono oznaczono gaz, który od nas ucieka, na fioletowo ten, który się do nas zbliża
/ALMA (ESO/NAOJ/NRAO), K. Onishi (SOKENDAI), NASA/ESA Hubble Space Telescope /


Załączniki:
Zważyli czarną dziurę1.jpg
Zważyli czarną dziurę1.jpg [ 69.36 KiB | Przeglądane 4128 razy ]
Zważyli czarną dziurę2.png
Zważyli czarną dziurę2.png [ 530.22 KiB | Przeglądane 4128 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Czerwiec 2015
PostNapisane: piątek, 19 czerwca 2015, 17:46 
Offline
SuperUser
SuperUser
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 14:22
Posty: 7979
Lokalizacja: Przysietnica: PTMA Warszawa.
Czy jesteśmy sami we Wszechświecie? Na Europie może znajdować się odpowiedź
Badania dowodzą, że najbardziej obiecującym miejscem do zamieszkania jest Europa. I nie chodzi tu o kontynent, lecz o jeden z księżyców Jowisza o tej samej nazwie. Nowa misja NASA ma pomóc odpowiedzieć na pytanie o to, czy poza Ziemią istnieje życie w Układzie Słonecznym.
Największe prawdopodobieństwo znalezienia śladów życia w Układzie Słonecznym istnieje na jednym z wielu księżyców Jowisza - Europie. Nowa misja NASA polegać będzie na zbadaniu jego potencjału i pogłębieniu naszej - na razie jedynie poglądowej - wiedzy. Szczegółowe badania Europy mają za zadanie wykazać, czy znajdują się tam warunki odpowiednie do zamieszkania.
Kolejny etap badań
W środowym (17.06) ogłoszeniu NASA poinformowała, że ostateczny plan misji został dopięty na ostatni guzik i właśnie rozpoczyna się kolejny etap badań.
- To wielki dzień dla nauki - powiedział Joan Salute z NASA. - Jesteśmy podekscytowani pierwszym kamieniem milowym podczas misji, która ostatecznie wyjaśni, czy Europa jest zamieszkiwana przez żywe organizmy.
- Robimy znaczący krok od koncepcji do misji. Naszym zadaniem jest znalezienie życia poza Ziemią - powiedział John Grunsfeld z NASA. - Obserwacje Europy w ciągu ostatnich dwóch dekad dostarczyły nam zachęcających wskazówek. Nadszedł czas by szukać odpowiedzi na najważniejsze dla ludzkości pytanie - dodał.
Ogromny ocean
W latach 90 przeprowadzono misję dotyczącą Jowisza, dostarczając mocnych dowodów, że ten satelita o ziemskich rozmiarach kryje pod zamarzniętą powierzchnią ocean. Możliwe nawet, że mieści dwa razy większą ilość wody niż nasza Błękitna Planeta.
Ze swoją obfitością słonej wody, skalistym dnem oceanicznym, a także rozpraszaną w postaci ciepła energią obrotową, może zapewniać warunki potrzebne do wspierania życia prostych organizmów.
Podróż na orbicie
Zgodnie z planem statek kosmiczny wystartuje w 2020 roku i dotrze do odległej orbity planetarnej po kilkuletniej podróży. Jedno okrążenie planety będzie trwało dwa tygodnie, dostarczając wiele okazji do bliskich spotkań z Europą.
Plan misji zawiera 45 przelotów, podczas których statek kosmiczny zdobędzie wysokiej rozdzielczości obrazy powierzchni księżyca Jowisza. Mają one pozwolić naukowcom poznać skład i strukturę wnętrza Europy oraz jej lodowej skorupy.
Zarządzanie projektem zostało przypisane Laboratorium Napędu Odrzutowego (JPL) w Kaliforni.
Wyjątkowy satelita
Europa należy do czterech największych satelitów planety - nazywanych galileuszowymi. Trzy z nich zostały odkryte właśnie przez Galileusza. Dziś noszą one imiona kochanek i kochanka Zeusa (w mitologii rzymskiej Jupitera, czyli Jowisza): Io, Europy, Ganimedesa i Kallisto.
Odkrycie ciał niebieskich krążących wokół Jowisza miało ogromne znaczenie dla nauki. Wspierało bowiem heliocentryczną teorię Kopernika, dowodząc, że nie wszystkie obiekty w Kosmosie kręcą się wokół Ziemi.
Zdjęcie przedstawia 12-klatkową mozaikę będącą najwyższej jakości obrazem Europy od strony Jowisza. Dane zostały zebrane w listopadzie 1999 dzięki zakończonej w 2003 roku misji Galileo.
Źródło: NASA
Autor: ab/kka
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pog ... 7,1,0.html
Jeden z księżyców Jowisza, Europa


Załączniki:
Czy jesteśmy sami we Wszechświecie.jpg
Czy jesteśmy sami we Wszechświecie.jpg [ 229.99 KiB | Przeglądane 4128 razy ]

_________________
Wszechświat to wszystko, co mam i lubię.
Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku
Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 2


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 63 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL