Od "super-Ziemi" dzieli nas tylko 16 lat świetlnych. Czy może istnieć tam życie? Planet poza Układem Słonecznym znamy już tysiące. Ale nie wszystkie z nich nadają się do zamieszkania. Kosmos nie jest miejscem zbyt przyjaznym dla życia. W zasadzie do zamieszkania nie nadaje się w nim znakomita większość miejsc.
Zbyt blisko centrum naszej Galaktyki jest za dużo zabójczego promieniowania emitowanego przez czarną dziurą zajmującą jej środek. Jest też za dużo omiatających śmiercionośnym promieniowaniem gwiazd neutronowych. Wybuchy supernowych, które mogą wyjałowić planety w pobliżu, też są zbyt częste. Mamy szczęście, że żyjemy nieco na obrzeżach Galaktyki.
Ale umiejscowienie układu planetarnego to nie wszystko. Ważne jest też, w jakiej odległości od macierzystej gwiazdy krąży planeta.
Dla życia, jakie znamy, niezmiernie istotna jest woda w stanie ciekłym. Żeby nie zamieniła się w parę i nie uciekła w przestrzeń kosmiczną, planeta nie może krążyć za blisko swojej gwiazdy. Nie może też krążyć za daleko, bowiem woda będzie występować na niej tylko w postaci lodu. Grupa planet takich jak Ziemia, na których może istnieć woda w aż trzech stanach skupienia (lodu, wody i pary wodnej), jest niewielka: kilkadziesiąt z kilku tysięcy już znanych.
Część z nich krąży zbyt blisko swojej gwiazdy. Takie planety w wyniku działania sił pływowych zwykle zwracają się do gwiazdy jedną stroną. To oznacza, że na jednej półkuli panuje niewyobrażalny upał - ponad kilkaset stopni - na drugiej zaś, nigdy nieogrzewanej światłem gwiazdy, wieczna zima. Nie są to warunki sprzyjające życiu.
Inne planety z kolei krążą w zbyt dużej odległości od swojej macierzystej gwiazdy - tak daleko, że jest na nich za zimno, żeby woda istniała w stanie ciekłym. Tak jak Jowisz i Saturn w naszym Układzie są wielkimi kulami ciekłego wodoru, metanu i azotu. Jeśli leżą dalej, jak Pluton, są po prostu kulami lodu. To też, przynajmniej dla życia, które znamy na Ziemi, niezbyt sympatyczne warunki.
Strefę wokół gwiazdy - ani za blisko, ani za daleko, gdzie nie jest ani za gorąco, ani za zimno, a woda może istnieć w stanie ciekłym - nazywa się ekosferą.
W "Astrophysical Journal" zostanie wkrótce opublikowana praca, której autorzy (międzynarodowy zespół astronomów pracujący pod kierunkiem Roberta A. Wittenmyera z Australii) opisują odkrytą przez siebie planetę leżącą w ekosferze gwiazdy Gilese 832. Jak na kosmiczne odległości znajduje się ona całkiem niedaleko, ledwie 16 lat świetlnych od nas.
Gilese 832 c jest pięć razy masywniejsza od Ziemi i obiega swoją gwiazdę w ciągu 36 dni. Krąży wokół niej znacznie bliżej niż Ziemia wokół Słońca, ale Gilese 832 jest znacznie od Słońca słabsza.
Współczynnik podobieństwa Gilese 832 c do Ziemi wynosi aż 0,81. W obliczaniu tego współczynnika pod uwagę bierze się nie tylko temperaturę powierzchni planety (szacowaną na podstawie odległości od macierzystej gwiazdy i jej jasności), ale też jej wielkość i gęstość.
Zbyt małe i lekkie planety, nawet jeśli krążą w ekosferach swoich gwiazd, mają za małą masę, aby utrzymać atmosferę. Z biegiem lat ucieka ona w przestrzeń kosmiczną. A bez atmosfery na powierzchni staje się zbyt zimno. Przykładem takiej planety jest Mars, który choć krąży na krawędzi ekosfery naszego układu, jest za mały, aby mieć gęstą atmosferę, przez co panują na nim kilkudziesięciostopniowe mrozy.
Naukowcy nie wiedzą jeszcze, jaki jest skład atmosfery Gilese 832 c. A jest on równie kluczowy jak odległość od gwiazdy. Nawet jeśli planeta krąży w ekosferze i jest na tyle duża, żeby atmosferę utrzymać, to ta atmosfera może być za gęsta. Tak jest w Układzie Słonecznym na Wenus, gdzie złożona w przeszło 90 proc. z dwutlenku węgla atmosfera sprawia, że docierające ze Słońca promieniowanie nie ma jak uciec, a temperatura powierzchni planety sięga kilkuset stopni.
Naukowcy w swojej pracy stawiają hipotezę, że właśnie tak wygląda Gilese 832 c. Ponieważ jest pięć razy masywniejsza od Ziemi, jest w stanie utrzymać bardzo gęstą atmosferę i przypomina przez to bardziej Wenus. Nie wiadomo też, czy planeta nie jest zwrócona stale tą samą stroną w kierunku gwiazdy, jak Merkury do Słońca.
Gilese 832 c może jednak posiadać księżyc lub księżyce. Gdyby któryś z nich był wystarczająco duży, aby utrzymać własną atmosferę, istniałyby na nim lepsze warunki, bardziej przypominające ziemskie. Tego jednak przy obecnym stanie techniki nie potrafimy stwierdzić.
Mimo tych wszystkich zastrzeżeń Gilese 832 c pozostaje najbliższą odkrytą planetą typu "super-Ziemia", czyli masywniejszą, ale podobną do naszej planety i również krążącą w ekosferze swojej gwiazdy.
http://wyborcza.pl/1,75476,16234163,Od_ ... nych_.html