Jak wypatrzyć pierwszą gwiazdkę - krótka instrukcja obsługi Wigilia to pułapka! - przynajmniej z punktu widzenia astronoma. Wypatrując pierwszej gwiazdki, łatwo dać się zwieść blaskowi planety. Nie dajcie się nabrać Wenus. Opowiem wam, jak się do tego zabrać...
W wigilijny wieczór wszyscy jesteśmy astronomami. To chyba jedyny wieczór w roku, gdy tylu ludzi naraz wypatruje gwiazd na ciemniejącym niebie. Ta pierwsza daje sygnał, że już czas na wigilijną kolację. By jednak nie popełnić falstartu, warto wziąć przedtem małe astronomiczne korepetycje.
Zacznijmy od zachodu słońca. Nie, to wcale nie takie oczywiste. Trzeba wiedzieć, kiedy zacząć patrzeć. A to, kiedy zobaczymy zachód, zależy od naszego miejsca na Ziemi. I niby każdy wie, że gdy u nas jest wieczór, to w USA dzień trwa w najlepsze. Ale trochę trudniej uświadomić sobie, że gdy rano w Rzeszowie świeci słońce, to w Szczecinie jeszcze ciemnica. Z zachodem słońca jest podobnie. Pierwsi zobaczą go mieszkańcy północno-wschodniej Polski: Suwałki 15.09, Gdańsk 15.25, Warszawa 15.27, Przemyśl i Toruń 15.32, Kraków 15.42, Poznań 15.43, Wrocław 15.49. Dopiero, kiedy słońce zniknie pod horyzontem, należy rozpocząć poszukiwania.
Najbardziej zdesperowanych głodomorów z pewnością ucieszy widok jasnego punktu nad południowo-zachodnim horyzontem 10-15 minut po zachodzie. Jest! Świeci! Pierwsza gwiazdka! Można jeść! Gdzie prezenty?... Hola, hola. Nie tak szybko.
Obiekt, który pojawi się na niebie jako pierwszy, to żadna gwiazda. Choć dla niewprawnego oka wygląda prawie jak ona. No, ale prawie - wiadomo. Więc co to takiego? Planeta Wenus. Wystarczy się przyjrzeć i od razu zdemaskujemy oszustkę! Po pierwsze - jest podejrzanie jasna. Znane od starożytności planety, które możemy zobaczyć na niebie gołym okiem (Merkury, Wenus, Mars, Jowisz i Saturn), z reguły są jaśniejsze od większości gwiazd albo przynajmniej dorównują blaskiem najjaśniejszym z nich. Więc gdy zobaczymy na niebie punkt wyraźnie jaśniejszy od innych, powinniśmy wzmóc czujność. Tym bardziej że to właśnie planety - jeśli akurat są widoczne - pojawiają się na niebie jako pierwsze. Tak też będzie tym razem.
W Wigilię Bożego Narodzenia Wenus osiągnie jasność -4,5 mag. To dużo! Najjaśniejsza gwiazda - Syriusz w Wielkim Psie - jest kilkukrotnie słabsza. Blask Wenus jest tak duży, że przy odrobinie wprawy da się ją wypatrzyć na niebie w ciągu dnia. To jawne oszustwo i próba wyłudzenia choć jednego pieroga przed kolacją. Jak się przed tym bronić?
Wszystkie gwiazdy na niebie mają wspólną przypadłość. Mrugają. Można to dostrzec w pogodną noc bez większych trudności. Bo choć w rzeczywistości olbrzymie, to znajdując się od nas bardzo daleko, wydają nam się jedynie punkcikami. A takie punktowe źródło światła łatwo zakłócić. Stąd efekt migotania. Planety są dużo mniejsze od gwiazd, ale są też bliżej. Przez zwykłą lornetkę możemy dostrzec tarczę Wenus, przez teleskop zobaczymy szczegóły na powierzchni Marsa czy Jowisza. Więc tak jak przesuwając dłonią przed reflektorem samochodu, nie zgasimy go całkowicie, tak samo zakłócenia w atmosferze muszą być naprawdę spore, by planety zaczęły "mrugać" - dlatego na niebie świecą blaskiem stałym.
Zatem jeśli potencjalna "pierwsza gwiazdka" do nas nie mrugnie, znaczy, że żadna z niej gwiazdka.
Nic straconego. Odhaczamy Wenus i dalej szukamy gwiazdy. Trzeba przecież jak najszybciej znaleźć tę właściwą. A raczej te właściwe - będą dwie. I nie sposób jednoznacznie ocenić, która będzie pierwsza. Obie powinny pojawić się ok. 20 min po zachodzie słońca. Gdzie ich szukać? Ci, którzy mają okna skierowane na wschód lub zachód, poradzą sobie bez problemu. Ci z oknami na północ lub południe będą musieli się nieco wychylić i popatrzeć w lewo lub w prawo. A teraz poszukajcie pierwszego migającego punktu na niebie. Jeśli patrzycie na zachód, będzie nim Wega - najjaśniejsza gwiazda konstelacji Lutni i jedna z najjaśniejszych gwiazd letniego nieba. Tak - letniego! Zimą jest widoczna, ale po godz. 22 jest już naprawdę nisko nad horyzontem. Wega świeci blaskiem 0 mag - jest jedną z najjaśniejszych gwiazd i co roku w wigilijny wieczór ma pierwszogwiazdkowy dyżur.
W wigilijnej warcie towarzyszy jej gwiazda nieba zimowego - Kapella z gwiazdozbioru Woźnicy. Jest niezauważalnie słabsza od swojej letniej koleżanki. Dodatkowo oba migoczące punkciki pojawiają się na zbliżonej wysokości nad horyzontem. Te dwie gwiazdy różni jednak bardzo ważna rzecz. Wega pojawia się na niebie jasnym jeszcze od zachodzącego słońca i z każdą chwilą jest coraz niżej. Kapella staje się widoczna na wschodzie na ciemnym już niebie i z każdą minutą wspina się coraz wyżej. Jeśli mielibyśmy więc jednoznacznie rozstrzygnąć, kto w tym roku zgarnie tytuł pierwszej gwiazdki, stawiam na Kapellę. W praktyce będzie to zależało od wielu zmiennych czynników, takich jak przejrzystość atmosfery, otoczenie (budynki, drzewa) etc. Trzeba być czujnym. Ok. 30 minut po zachodzie słońca będzie po wszystkim.
http://wyborcza.pl/1,75476,15186090,Jak ... ukcja.html