Co znaleziono na Marsie? Świat huczy od plotek
Marsjański łazik Curiosity coś znalazł. Coś naprawdę ciekawego, coś wartego zauważenia. Znalazł to w marsjańskim piasku. Ale co to takiego? Naukowcy, którzy coś wiedzą, milczą. Cała reszta świata zgaduje
Wszystko zaczęło się w ubiegłym tygodniu, kiedy John P. Grotzinger, jeden z naukowców pracujących nad misją Curiosity, powiedział na antenie rozgłośni radiowej: "Te informacje trafią do podręczników historii. To wygląda naprawdę ciekawie."
A potem odmówił jakichkolwiek dodatkowych informacji.
Skamieniałości? Żywi Marsjanie (oczywiście przedstawiciele świata mikroorganizmów)? A może cząsteczki oparte na węglu - związki organiczne stanowiące podstawowe "klocki", z których zbudowane jest życie? Jeszcze nie wiemy, ale sam fakt, że taka krótka i mało konkretna wypowiedź naukowca może wywołać tyle szumu i podniecenia świadczy o niegasnącej fascynacji Marsem, tak ze strony naukowców, jak i laików.
– To może być każda z tych rzeczy – komentuje Peter H. Smith, planetolog z University of Arizona, który brał udział w przygotowaniu wcześniejszego projektu NASA z użyciem lądownika Phoenix, natomiast nie jest zaangażowany w misję Curiosity. – Jeśli to "ma trafić do podręczników historii", to myślę, że chodzi o związki organiczne. Gdybym ja pisał książkę, uznałbym to za historyczne wydarzenie.
Grotzinger i pozostali naukowcy pracujący nad projektem mają ogłosić swoje odkrycie w poniedziałek, na spotkaniu Amerykańskiej Unii Geofizycznej w San Francisco. Na pewno nie powinniśmy jednak oczekiwać, że pokażą nam zdjęcia Marsjan.
Guy Webster, rzecznik Jet Propulsion Laboratory - centrum badawczego NASA w Pasadenie w Kalifornii, które kieruje misją Curiosity – powiedział dziennikarzom, że odkrycie będzie "raczej ciekawe, niż wstrząsające". Zauważył także, że gdyby miało dojść do jakiegoś "naprawdę epokowego oświadczenia", to na jego miejsce wybrano by raczej główną siedzibę NASA w Waszyngtonie, a nie konferencję naukową.
Jedno wiadomo: rewelacje na pewno związane będą z będącym na wyposażeniu Curiosity automatycznym laboratorium, które na miejscu analizuje marsjańskie próbki (Sample Analysis at Mars, w skrócie SAM). Automatyczne ramię łazika pobrało pierwsze próbki do analizy 9 listopada, od tego czasu naukowcy pracują nad przesłanymi im drogą radiową wynikami.
Jednym z głównych zadań SAM miało być rozpoznawanie cząsteczek związków organicznych. Byłoby to jednak duże zaskoczenie, gdyby takie związki znalazły się już w pierwszych próbkach marsjańskiego piasku, pobranych raczej jako test na sprawność urządzenia niż materiał do przełomowych badań.
Curiosity ma być skierowany w stronę warstw gliny, w których mogą znajdować się substancje organiczne, bo jak uważają naukowcy, formowały się one w czasie, kiedy na Marsie było gorąco i wilgotno, we wczesnym okresie istnienia planety. Ale zanim łazik dotrze w te rejony, minie jeszcze kilka miesięcy!
Naukowcy obsługujący misję przekonali się już, że zanim ogłoszą jakiś spektakularny sukces, powinni dokładnie sprawdzać wyniki swoich badań. Początkowe testy atmosfery Marsa, przeprowadzone za pomocą tej samej aparatury, wykazały obecność metanu, co uznano za ważne odkrycie, potencjalnie oznaczające obecność na Czerwonej Planecie produkujących ten gaz mikroorganizmów. Kiedy jednak doświadczenie powtórzono, ślady metanu "zniknęły" – naukowcy doszli do wniosku, że wykryty metan pochodził z powietrza, które łazik przywiózł ze sobą z miejsca startu na Florydzie.
Guy Webster, który także był obecny w studio radiowym, powiedział, że jego zdaniem Grotzinger mówił raczej "bardziej ogólnie" o wadze danych zebranych przez Curiosity, a nie sugerował konkretnego, przełomowego odkrycia. – Nie sądzę, aby miał na myśli na przykład konkretny związek chemiczny – tłumaczył. – Ja w każdym razie nie odniosłem takiego wrażenia po tym, co powiedział.
A co na to sam łazik? Curiosity napisał na Twitterze: "Co odkryłem na Marsie? Plotki szybko rozchodzą się w sieci. Mój zespół uważa, że cała moja misja to historyczne wydarzenie" (to nie żart – naukowcy z Jet Propulsion Laboratory piszą na Twitterze w imieniu swojego łazika…).
Nie byłby to pierwszy przypadek, kiedy plotki przyćmiły rzeczywiste odkrycia na Marsie.
W 2002 r. sonda kosmiczna Mars Odyssey odkryła, że pod powierzchnią Czerwonej Planety znajdują się pokłady lodu. W brytyjskiej prasie natychmiast pojawiły się twierdzenia, że prezydent Bush zamierza posłać astronautów na Marsa w ciągu najbliższych 20 lat. Biały Dom nie komentował tych artykułów.
Peter H. Smith miał podobne doświadczenie w 2008 r., kiedy tygodnik "Aviation Week" ogłosił, że "Biały Dom został postawiony w stan pogotowia po tym, jak naukowcy pracujący nad misją Phoenix ogłosili że planują wydać oświadczenie na temat 'potencjalnej możliwości istnienia życia' na Marsie". – Cała blogosfera zawrzała – wspomina naukowiec.
Smith naprędce zorganizował wówczas konferencję, na której ogłosił najnowsze nowiny: w glebie Marsa odkryto nadchlorany. – Ale tym opinia publiczna wcale nie była zainteresowana – mówi.
Jeśli próbka marsjańskiego piasku zbadana przez Curiosity rzeczywiście zawierała związki organiczne, na tapetę wróci dyskusja o możliwości istnienia życia na Czerwonej Planecie. Ale na razie naukowcy wciąż są na etapie analizy danych.
– Nie chcę studzić niczyjego zapału – komentuje Guy Webster. – Ale powtarzam: nie wiem, co dokładnie chcą ogłosić naukowcy.
Autor: Kenneth Chang Źródło: The New York Times
http://ciekawe.onet.pl/wokolnas/co-znal ... tykul.html